Bezsilny Widzew na równi pochyłej

Tylko dwa z siedmiu ostatnich meczów wygrali piłkarze Widzewa. Zdaniem wielu ekspertów, główną przyczyną nie najlepszych wyników jest brak świeżości i sił u zawodników. - Każdy, kto ogląda nasze mecze z boku, może tak powiedzieć. To jest rola tych, którzy "wieszają psy" i szukają we wszystkim błędów. Taka jest ich praca... - irytuje się Łukasz Juszkiewicz.

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

Łódzkich kibiców najbardziej rozwścieczyła porażka ich drużyny w wyjazdowym meczu z Wartą Poznań, która przed tą kolejką zajmowała przedostatnie miejsce. Wydawało się, że widzewiacy sięgną po trzy punkty bez większego wysiłku Ale ku zdziwieniu wszystkich, zaprezentowali się bardzo słabo i przegrali 1:3. - Trzeba o tym zapomnieć jak najszybciej. W poniedziałek jeszcze w nas to siedziało. Nie powinienem chyba już więcej mówić w tym temacie. Wcześniej dużo mówiliśmy i nic z tego nie wyszło. Może lepiej się nie odzywać, spokojnie czekać do piątkowego meczu i go wygrać? - zastanawia się w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Łukasz Juszkiewicz.

Porażka w Poznaniu nie jest zwykłym wypadkiem przy pracy. Wcześniej Widzew też nie grał najlepiej, remisując ze Zniczem Pruszków i Wisłą Płock. Co prawda, zgarnął komplet "oczek" w konfrontacji z Odrą Opole, ale zwycięstwo zapewnił nieco strzał Marcina Robaka w ostatniej minucie meczu. Jak więc można tłumaczyć ten spadek formy? Brakiem sił? - Proszę zobaczyć, ile meczów rozegraliśmy. To nie jest pierwsze czy drugie spotkanie, ale siedemnaste. Jeśli większość z nas występowała w każdej konfrontacji i grała prawie zawsze po 90 minut, mamy prawo odczuwać to w nogach- tłumaczy "Juhas".

Ale prawdziwy maraton spotka piłkarzy dopiero teraz. W piątek zmierzą się z Motorem Lublin, a już w poniedziałek z Koroną Kielce. - Dla każdego sporym obciążeniem byłoby rozegranie trzech spotkań w przeciągu dziewięciu dni. Na pewno to w pewien sposób może się odbić, ale musimy się szybko zregenerować. Sił nam nie zabraknie. Oby jeszcze szczęście dopisało - uśmiecha się.

Zawodnikom na pewno nie pomaga też Waldemar Fornalik, który regularnie desygnuje do gry tę samą "jedenastkę". Trener Widzewa latem zaznaczał, że nie na wszystkich pozycjach ma dwóch, równorzędnych zawodników. Tym samym, z powodu braku wartościowych zmienników, wciąż występują ci sami gracze. - Spokojnie, w każdym spotkaniu można dokonać trzech zmian i ostatnio miały one miejsce. Kadrę mamy taką, jaką mamy, choć wydaje mi się, że nasza ławka rezerwowych wygląda dobrze - przekonuje Juszkiewicz.

Słabe rezultaty w ostatnich spotkaniach sprawiły, że łodzianie spadli na trzecie miejsce, a w czołówce zrobiło się dość ciasno. W tej chwili realne szanse na awans ma sześć drużyn i przedsezonowe zapowiedzi, jakoby Widzew oraz Zagłębie już na półmetku byłyby pewniakami do gry w ekstraklasie, nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. - Spokojnie, bardzo niewiele tracimy do lidera i wicelidera. Nikt nam nie odskoczył. Jeden mecz może znacznie zmienić układ tabeli. Oby nas to spotkało - zaznacza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×