Początek sezonu ewidentnie nie należy do piłkarzy Korony, który z dwoma porażkami na koncie oraz bilansem bramkowym 0:4 zamykają tabelę. Czy przełamanie przyjdzie w pierwszym meczu na własnym stadionie? - Będziemy robić wszystko żeby wygrać. Nie możemy jednak robić partyzantki. Nie chcę żebyśmy machali "szabelkami" bez głowy. Musimy być zorganizowani, grać z większym polotem, ale też myśleć o tym co się stanie po stracie piłki - powiedział Ryszard Tarasiewicz.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec złocisto-krwistych nie szykuje żadnych specjalnych zmian natury taktycznej na pojedynek z Pogonią Szczecin. - Nadal będziemy grali jednym napastnikiem. Musimy zaprezentować się tak jak w pierwszym meczu z Zawiszą i w drugiej połowie z GKS-em, kiedy graliśmy odpowiedzialnie, szczególnie w środkowej strefie i mieliśmy mniej prostych strat - przyznał. - Pracowaliśmy nad tym, żeby linia obrony skracała pole gry i aby nie było przerwy między pomocą a obroną, żebyśmy nie byli tylko obserwatorami na boisku - dodał Tarasiewicz.
52-latek nie wyklucza, że dojdzie jednak do kilku roszad personalnych, a wszystko podyktowane jest urazami jakie trapią jego podopiecznych. - Jovanović na pewno nie będzie zdolny do gry, tak samo jak Nabil. Z Golańskim raz jest lepiej, raz gorzej, ale brał udział w treningach i powinien być gotowy. Delikatny problem z achillesem ma też Kiełb, ale również liczę na niego.
Wiele wskazuje na to, że w linii pomocy znów zobaczymy Marcina Cebulę, Vanję Markovicia, a także Michała Janotę. - Zastanawiamy się nad tym wariantem. Kolejny raz muszę jednak powiedzieć, że nie zawsze gra dwoma napastnikami czy 3-4 zawodnikami w pomocy da nam jakość ofensywną. Potrzebne będzie dużo chęci, dużo mobilności - stwierdził były trener m.in. Zawiszy Bydgoszcz.
Najbliższy rywal koroniarzy, drużyna Dariusza Wdowczyka z kompletem punktów przewodzi ligowej stawce. Czy w Kielcach czuć pewne obawy przed pierwszym gwizdkiem sędziego? - Zawsze porównuję wszystkie mecze i przeciwników do Korony. Uważam, że za najmniejsze błędy w tych dwóch spotkaniach zapłaciliśmy bardzo dużo. Jeden-dwa błędy powodują, że tracimy bramkę. To się kiedyś na pewno skończy, ale też nie możemy liczyć na fart.
Od samego początku pracy Tarasiewicza w Koronie mówi się głośno o przygotowaniu fizycznym, które odgrywa kluczową rolę w sposobie gry zespołu. Jak sytuacja wygląda po dotychczasowych spotkaniach? - Oczywiście nie możemy być zadowoleni z wyników. Być może zabrzmi to dość dziwnie, ale w pierwszym meczu w 65 minucie to bydgoszczanie padali na murawę i naciągali sobie mięśnie. W Bełchatowie także nie widziałem pasywności czy momentu kiedy zabrakłoby nam sił. Atakowaliśmy, po stracie bramki szybko wracaliśmy na swoją połowę. Ten poziom przygotowania motorycznego idzie wyjątkowo do przodu - przekonywał.