Sevilla FC rozegrała przyzwoite zawody na Cardiff City Stadium i nie dała się zepchnąć Realowi Madryt do głębokiej defensywy. Zdobywca Ligi Europejskiej w kilku sytuacjach pozwolił jednak Królewskim na rozwinięcie skrzydeł i zapłacił za to wysoką cenę. Porażka w stosunku 0:2 oddaje różnicę dzielącą obie ekipy we wtorkowy wieczór.
- Jestem dumny z występu drużyny. Niestety nie sposób pokonać najlepszych, a Real dysponuje najlepszymi zawodnikami na świecie. Sądziliśmy, że możemy pokusić się o wygraną, ale teraz mimo porażki schodzimy z boiska z podniesionymi głowami - skomentował Beto, który uratował swoją drużynę w kilku sytuacjach. - Nie ma co rozpaczać, ponieważ daliśmy z siebie wszystko i zostawiliśmy serce na boisku. Real miał sytuacje, ale my również mogliśmy zdobyć gola - przyznał stoper Federico Fazio.
[ad=rectangle]
Szat nie rozdzierał także Unai Emery. - Oczywiście w finale gra się po to, by zwyciężyć, ale nas czekało wyjątkowo trudne zadanie. Zagraliśmy to, co potrafimy, jednak mieliśmy problem z kreowaniem i wykorzystywaniem sytuacji. Czegoś brakowało pod bramką przeciwnika. Pod względem taktycznym broniliśmy dobrze, ale pozwoliliśmy Królewskim na kilka kontrataków i oni zrobili w tym elemencie swoje - skomentował trener, cytowany przez bernabeudigital.com.
W zespole z Andaluzji zabrakło sprzedanego do Barcelony Ivana Rakiticia oraz przenoszącego się do Liverpoolu Alberto Moreno. - Straciliśmy kilku ważnych zawodników, jednak nie ma co do tego powracać. Jesteśmy na dobrej drodze, potrafimy znajdować następców i nie boimy się zmian kadrowych. Nie ulega przy tym wątpliwości, że w środku pola musimy się poprawić i będziemy nad tym mocno pracować - zapowiedział Emery, którego zespół 22 sierpnia zainauguruje rozgrywki w La Liga meczem z Valencia CF.
Jak spisze się Sevilla FC w najbliższym sezonie Primera Division? 
na Instagramie 
na Facebooku 
