Spotkanie z Jagiellonią Białystok miało być się przełomowym i przynieść kielczanom pierwszym w tym sezonie komplet punktów, dający nadzieję na wydostanie się ze strefy spadkowej. Mimo dużych problemów kadrowych gospodarze przystąpili do tej rywalizacji z dużą wiarą, szybko zdobywając optyczną przewagę.
[ad=rectangle]
Spokojne tempo, długie wymiany podań, to wszystko sprawiło, że pierwsza groźna sytuacja miała miejsce dopiero w 16. minucie, kiedy to mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Jacek Kiełb. Zaledwie 17-letni Bartłomiej Drągowski nie dał się jednak zaskoczyć. Próby zza pola karnego zdominowały kolejne minuty. Swojego szczęścia w ten sposób szukali Paweł Golański i raz jeszcze popularny "Ryba". Żadnemu z nich nie udało się trafić do siatki.
Podopieczni Michała Probierza dopiero po upływie kilkunastu minut zaczęli bardziej ochoczo zapuszczać się na połowę rywala, szukając swoich okazji w kontratakach i stałych fragmentach gry. W 27. minucie właśnie po rzucie wolnym dość niespodziewanie objęli prowadzenie. Po miękkiej wrzutce z prawej strony najlepiej pod bramką zachował się Mateusz Piątkowski, pokonując Wojciecha Małeckiego strzałem głową.
Stracony gol podrażnił gospodarzy, którzy szybko próbowali odpowiedzieć. Ich gra z minuty na minutę wyglądała jednak coraz gorzej. Niedokładność, nerwowość, to wszystko zaczęli wykorzystywać pewni siebie goście z Podlasia. Spokojna i konsekwentna postawa Jagi przyniosła efekt w 43. minucie. Katastrofalny błąd popełnił wtedy golkiper Korony, który nie dość, że niepotrzebnie wyszedł do podania z głębi pola, to na dodatek nie trafił odpowiednio w piłkę, która spadła pod nogi Piątkowskiego, a ten posłał ją do pustej bramki.
W końcówce pierwszej połowy gracze ze Ściegiennego mogli zmniejszyć straty. Najpierw strzał z linii pola karnego Vanji Markovicia z najwyższym trudem zatrzymał Drągowski, a chwilę później futbolówka trącona głową przez Piotra Malarczyka trafiła w słupek.
Po zmianie stron zespołem bardziej poukładanym i prezentującym dojrzalszą grę byli przyjezdni z Białegostoku, którzy mimo dwubramkowej przewagi szukali kolejnych trafień, co przez większą część czasu praktycznie wyłączyło koroniarzy z gry w ofensywie. Ryszard Tarasiewicz widząc, że jego drużyna nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu zaryzykował grę dwójką napastników, posyłając na boisko Siergieja Chiżniczenko. Manewr ten na niewiele się zdał, ponieważ złocisto-krwiści praktycznie nie zagrozili bramce Drągowskiego.
W 81. minucie czarę goryczy przelało efektowne trafienie Jana Pawłowskiego, który wykorzystał bark odpowiedniego krycia i ustalił wynik spotkania. 120 sekund później kielczanie mogli zdobyć honorowego gola, ale w słupek trafił Vlastimir Jovanović. Ostatecznie kielczanie zanotowali szóstą porażkę w siódmym meczu. Jagiellonia z kolei przerwała serię bez zdobytego punktu, a także ograła Koronę po raz pierwszy od 2011 roku.
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 0:3 (0:2)
0:1 - Mateusz Piątkowski 27'
0:2 - Mateusz Piątkowski 43'
0:3 - Jan Pawłowski 81'
Składy:
Korona Kielce: Wojciech Małecki - Piotr Malarczyk (88' Kamil Kuzera), Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Michał Janota, Vlastimir Jovanović, Vanja Marković (62' Siergiej Chiżniczenko), Paweł Golański (69' Marcin Cebula), Jacek Kiełb - Przemysław Trytko.
Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Martin Baran, Michał Pazdan, Sebastian Madera, Marek Wasiluk - Maciej Gajos, Rafał Grzyb, Patryk Tuszyński, Dani Quintana (87' Nika Dzalamidze), Przemysław Frankowski (89' Łukasz Tymiński) - Mateusz Piątkowski (78' Jan Pawłowski).
Żółte kartki: Golański, Leandro, Kiełb, Marković, Malarczyk, Kuzera (Korona) oraz Baran, Quintana, Wasiluk (Jagiellonia)
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 4610.
[event_poll=28258]