Marcin Kozłowski: Zareagowałem trochę za ostro, ale musiałem
Piłkarze Widzewa wciąż czekają na pierwsze zwycięstwa przed własną publicznością w obecnym sezonie. W niedzielę zremisowali ze Stomilem Olsztyn, a o braku zwycięstwa zaważyła słaba skuteczność.
Bramkarza Stomilu starał się pokonać także nasz rozmówca, który tym razem nie zdołał wpisać się na listę strzelców. - Zawsze walczę, żeby strzelić bramkę. W sumie nieważne jest kto ją strzeli, byleby mieć kolejne trzy punkty na koncie. Miałem ku temu sytuacje, aby wpisać się na listę strzelców, lecz w dwóch z nich może zbyt mocno się podpaliłem, a innym razem obrońcy zablokowali mój strzał z lewej nogi - przyznał.
W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry doszło do przepychanki pomiędzy 20-latkiem, a Dawidem Szymonowiczem. Obaj gracze zostali ukarani za to żółtymi kartkami. Co było powodem tej sytuacji? - Zawodnik Stomilu wjechał we mnie na prostych nogach, mogła stać mi się krzywda. Może trochę za ostro zareagowałem, ale po prostu musiałem. Taki jestem, mam Widzew w sercu i zawszę walczę na boisku. Nigdy nie odpuszczam - powiedział.
W nadchodzącej kolejce łodzianie podejmą Miedź Legnica i w tym spotkaniu postarają się powalczyć o pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością w obecnych rozgrywkach. - Na pewno wyjdziemy na mecz z Miedzią Legnica jeszcze bardziej zmobilizowani. Na treningach będziemy mieć treningi strzelecki, aby poprawić tą naszą skuteczność. Chcemy wygrać ten mecz i dać kibicom powód do radości, a także i nam. Myślę, że będziemy się pięli w górę tabeli - zakończył.