Po porażkach w lidze z Legią Warszawa, Cracovią i Jagiellonią oraz pożegnaniu z Pucharem Polski, po klęsce z Lechem Poznań, krakowianie znów zapunktowali. - Cieszy mnie przede wszystkim to, że po trzech porażkach z rzędu wygraliśmy i to na wyjeździe. Tym bardziej, że graliśmy z silnym zespołem Górnika, który do piątku był liderem tabeli - przyznaje Franciszek Smuda, trener Wisły Kraków.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec Białej Gwiazdy nie miał wątpliwości, że o pogromie, jaki jego drużyna zgotowała Górnikowi Zabrze (5:0), zaważyło zaangażowanie. - Mogę być zadowolony z postawy całego zespołu. Cała jedenastka przekonała się, że jak się biega i walczy, mając przy tym umiejętności piłkarskie, to można wygrać mecz. Jak się stoi, to nie - przekonuje "Franz".
Mecz w Zabrzu na ławce rozpoczął Paweł Brożek. Na boisko wszedł w drugiej połowie i strzelił hat-tricka. - Każdy zawodnik musi mieć od czasu do czasu chwilę na zastanowienie się, czy dana praca, czy dana gra go zadowala czy nie. W tym meczu siadł na ławce, bo oceniłem, że jest mu to potrzebne. Wszedł na boisko po przerwie i trafił na Wisłę, która grała w dobrym rytmie, dzięki czemu on mógł pokazać swoje umiejętności strzeleckie - analizuje opiekun drużyny z Grodu Kraka.
- Jeśli na treningach Paweł Brożek będzie wykazywał ruchliwość, jaką zaprezentował w Zabrzu, to na pewno będzie grał, bo jest to zawodnik ponadprzeciętny. Jeżeli jest w dobrej formie, to zespołowi pomaga i wygrywamy mecze - zauważa Smuda.
Ze świetnej strony przy Roosevelta pokazał się też Semir Stilić, autor dwóch bramek i dwóch asyst. - Semir był kontuzjowany, a na to złożyła się jeszcze grypa. To zaważyło na jego formie w ostatnich meczach. Z Jagiellonią zagrał już lepiej, ale z Legią i Cracovią to nie był ten zawodnik z początku sezonu czy też meczu w Zabrzu - puentuje szkoleniowiec ekipy z Reymonta.