- Mnie, jako trenerowi, ale też moim zawodnikom jest wstyd za to, co pokazaliśmy na boisku w tym meczu. Jeżeli się stoi, to nie można myśleć o korzystnym wyniku. Tak też się stało - przyznaje Józef Dankowski, trener zabrzańskiej drużyny.
Zdaniem szkoleniowca Górnika Zabrze, kluczowa dla losów meczu była druga - stracona zaraz po przerwie - bramka. - Po stracie drugiej bramki trudno było nam się podnieść i wrócić do gry zakładanej w szatni. Trzecia przybiła nas kompletnie, a postawa w końcówce, gdzie straciliśmy dwa kolejne gole, to już była konsekwencja - analizuje opiekun Trójkolorowych.
[ad=rectangle]
Fantastycznie zachowali się kibice zgromadzeni na stadionie przy Roosevelta. Cześć fanów patrząc na słabą grę drużyny opuściła stadion w końcówce, ale w dużej mierze szalikowcy byli do końca z zespołem, a po końcowym gwizdku podziękowali piłkarzom za starania. - W tym meczu tylko kibice stanęli na wysokości zadania. My zawiedliśmy - podkreśla Dankowski.
Zabrzanom nie służy przerwa reprezentacyjna. Po poprzedniej ulegli Piastowi Gliwice, a następnie Śląskowi Wrocław. Porażka z Wisłą była dla Górnika dopiero trzecią na boiskach T-Mobile Ekstraklasy w tym sezonie. - Zaraz po meczu pomyślałem, że mamy z przerwą na reprezentację problem. Długa przerwa w rozgrywkach spowodowała, że coś nie zadziałało. Na spokojnie musimy przeanalizować naszą pracę w okresie reprezentacyjnym i z pewnością wyciągniemy wnioski z tego, gdzie może leżeć nasz problem. Zrobimy wszystko, by w kolejnej przerwie nie zrobić już takiego błędu - zapewnia trener śląskiej drużyny.
Górnik przegrał najwyżej w lidze od 21 lat. Wówczas na wyjeździe uległ Legii Warszawa (0:6). - Nie grałem w tamtym meczu z powodu kontuzji pleców, ale to nie oznacza, że po tamtym meczu nie dotknęło mnie to, co dotknęło mnie dzisiaj. Taka porażka u siebie nie przystoi. Trzeba walczyć potem, żeby nie dostać kolejnej bramki. My tego w tym meczu nie zrobiliśmy dostatecznie dobrze, dlatego przegraliśmy - wyjaśnia opiekun drużyny z Roosevelta.