Przypomnijmy, że rozegrane 5 października spotkanie Kolejorza z PGE GKS Bełchatów (5:0) zostało przerwane w początkowej fazie na ponad osiem minut. Powodem było zadymienie boiska przez środki pirotechniczne.
Komisja Ligi Ekstraklasy SA ukarała klub zamknięciem drugiej trybuny na dwa pojedynki (z Górnikiem Łęczna i Podbeskidziem Bielsko-Biała), wojewoda natomiast wstrzymał się z decyzją, bo chciał poznać stanowisko Lecha oraz służb. Wkrótce policja zwróciła się do niego z wnioskiem, by tzw. "kocioł" był niedostępny dla widowni przez trzy spotkania (także to z Górnikiem Zabrze). Ostatecznie tak się jednak nie stanie.
[ad=rectangle]
- Jeszcze w środę zostanie podpisana decyzja o umorzeniu postępowania. We wtorek władze klubu przekazały nam pisemną deklarację, że osoby, które zajmowały miejsca na drugiej trybunie, nie będą przeniesione na inne sektory, zatem w ogóle nie wejdą na obiekt w dwóch najbliższych domowych spotkaniach. Oczekiwania wojewody zostały zatem spełnione - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego, Tomasz Stube.
Dlaczego nie uwzględniono wniosku policji? - Wojewoda nie jest nim w żaden sposób związany. Zapoznaje się oczywiście z opiniami służb, ale decyzje podejmuje samodzielnie - zaznaczył Stube.
Na tę chwilę obowiązuje zatem kara nałożona przez Komisję Ligi Ekstraklasy SA, przy czym warto zaznaczyć, że dotyczy ona tylko meczów T-Mobile Ekstraklasy. W czwartek 30 października Kolejorz podejmie w 1/8 finału Pucharu Polski Jagiellonię Białystok i wówczas druga trybuna będzie otwarta.
Podczas spotkań z Górnikiem Łęczna i Podbeskidziem "kocioł" zostanie natomiast zamknięty, a na Inea Stadionie zabraknie kilku tysięcy osób, które mają wykupione do niego bilety lub karnety.
Ciekawe czy też będzie Czytaj całość