Sandecja rozstrzelana - relacja z meczu Olimpia Grudziądz - Sandecja Nowy Sącz

Nie było niespodzianki w Grudziądzu, gdzie miejscowa Olimpia nie dała najmniejszych szans Sandecji Nowy Sącz, bezproblemowo wygrywając 4:1.

Dominik Polesiński
Dominik Polesiński
To, że Olimpia Grudziądz jest w gazie i to ona będzie faworytem wiadomo było już przed spotkaniem. Mimo odważnych zapowiedzi pomocnika gości Mateja Nathera mało kto dawał Sandecji szanse w starciu z ekipą, która od 10. kolejek nie doznała porażki. 90 minut otwartej gry przeciwko faworytowi nie przyniosło spodziewanych efektów i przyjezdni wyjechali z Grudziądza na tarczy.
Prezentująca ofensywny styl Sandecja po raz pierwszy ukarana została w 22. minucie. Wówczas na lewym skrzydle pokazał się Marcin Woźniak, który łatwo minął rywala i dośrodkował w pole karne. Tam w olbrzymim zamieszaniu i niepewnym zachowaniu Marka Kozioła, Arkadiusz Aleksander strzałem z kilku metrów wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Stracona bramka wyraźnie deprymująco podziałała na zawodników gości przez co podupadła ich gra w ofensywie i to biało-zieloni zdominowali spotkanie.

W 34. minucie padł drugi gol, a jego autorem okazał się miejscowy obrońca. Po centrze z kornera w szesnastce gości powstało olbrzymie zamieszanie, w którym najszybciej odnalazł się Bartosz Jaroch. Niespełna dwie minuty później odżyły nadzieje Sandecji. Szukający sobie miejsca Adrian Danek został nieprawidłowo zatrzymany w polu karnym i arbiter wskazał "na wapno". Z 11 metrów futbolówkę do siatki skierował były gracz Olimpii Adrian Frańczak za co zebrał od miejscowej publiczności burzę oklasków. Gol kontaktowy nie pobudził jednak zawodników z Nowego Sącza, którzy nie starali się pójść za ciosem i spokojnie "dotrwali" do przerwy.

Druga odsłona przyniosła szybkie trafienie na 3:1. Denis Popović wzorowo wykorzystał prostopadłe podanie i w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie dał mu żadnych szans, skutecznie uderzając po ziemi. Olimpia, mając dwubramkowe prowadzenie nie miała prawa wypuścić wygranej z rąk i... nie wypuściła.

W 65. minucie publiczność obejrzała następnego gola i kolejny raz do siatki trafił obrońca gospodarzy. Tym razem był nim Michal Piter-Bucko, który po centrze z rzutu rożnego, wyskoczył wyżej od defensorów i pewnym strzałem głową podwyższył wynik. Jak się później okazało, więcej bramek nie padło. Triumf Olimpii nie podlegał dyskusji, a Sandecja po szczęśliwej wygranej sprzed tygodnia, z Grudziądza wróciła na tarczy.

Olimpia Grudziądz - Sandecja Nowy Sącz 4:1 (2:1)

1:0 - Arkadiusz Aleksander 22'
2:0 - Bartosz Jaroch 34'
2:1 - Adrian Frańczak (k.) 36'
3:1 - Denis Popović 51'
4:1 - Michal Piter-Bućko 65'

Składy:

Olimpia Grudziądz: Sapela - Jaroch, Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak (63' Banasiak), Kaczmarek, Popović, Andelković, Rogalski (70' Suchocki), Szczot, Aleksander (75' Trzepacz).

Sandecja Nowy Sącz:[b] [/b]Kozioł - Makuch, Bartków, Szarek, Frańczak, Grzeszczyk, Nather, Urban (70' Fałowski), Szczepański (61' Niane), Danek (46' Gerkenaszwili), Traore.

Żółte kartki: Szczepański, Bartków (Sandecja).

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×