Pierwsza połowa toczyła się momentami w niezłym tempie, ale nie dostarczyła wielkich emocji, bo oba zespoły oddały bardzo mało strzałów. Tuż przed przerwą prowadzenie dla gości mógł uzyskać Martin Skrtel, który doszedł do uderzenia głową po kornerze. Piłka poleciała jednak tuż obok słupka.
W drugiej części długo wydawało się, że na St James' Park padnie bezbramkowy remis, ale w 73. minucie Sroki zadały cios. Ekipa Alana Pardewa przeprowadziła mało dynamiczną akcję, jednak The Reds zrobili niewiele, by jej przeszkodzić, w dodatku Alberto Moreno tak przeciął podanie Moussy Sissoko, że wręcz wyłożył futbolówkę Ayoze Perezowi, a ten nie miał problemów, by z bliska pokonać Simona Mignoleta.
[ad=rectangle]
Minęły zaledwie cztery minuty i powinno być już 2:0. Remy Cabella i Perez wyszli bowiem sam na sam z bramkarzem, lecz tym razem fenomenalnie spisał się Mignolet, broniąc szpicem buta strzał tego pierwszego.
Liverpool tak klarownej sytuacji nie wypracował i ostatecznie zasłużenie przegrał 0:1. Trwa zatem marazm podopiecznych Brendana Rodgersa, którzy w ogóle nie przypominają zespołu z poprzedniego sezonu. Sroki natomiast - po fatalnym starcie - odniosły w sobotę czwarte zwycięstwo z rzędu.
Newcastle United - Liverpool FC 1:0 (0:0)
1:0 - Ayoze Perez 73'
Składy:
Newcastle United: Tim Krul - Darryl Janmaat, Fabricio Coloccini, Steven Taylor, Paul Dummett, Mehdi Abeid, Jack Colback, Moussa Sissoko, Gabriel Obertan (27' Rolando Aarons), Papiss Cisse (46' Ayoze Perez), Sammy Ameobi (66' Remy Cabella).
Liverpool FC: Simon Mignolet - Glen Johnson, Martin Skrtel, Dejan Lovren, Alberto Moreno, Jordan Henderson, Steven Gerrard, Joe Allen (66' Fabio Borini), Philippe Coutinho (80' Rickie Lambert), Mario Balotelli, Raheem Sterling.
Żółte kartki: Steven Taylor, Moussa Sissoko, Darryl Janmaat, Jack Colback (Newcastle) oraz Martin Skrtel, Jordan Henderson, Dejan Lovren (Liverpool).
Sędzia: Andre Marriner.
Widzów: 52 166.
Moja szóstka to:
1. Sterling
2. Laporte
3. Calhanoglu
4. Meyer
5. Shaw
6. Mendy