Dla trener Kolejorza to pierwsza taka sytuacja od wielu lat. - Chyba niecałe siedem lat temu jeszcze w Wiśle Kraków. No to w takim razie można mówić teraz o szczęśliwej siódemce, skoro udało mi się to osiągnąć ponownie w Lechu po takim czasie. Smuda studzi jednak emocje. - Ja mam zasadę, że tabelę oglądam tylko raz - na koniec sezonu. Dawno temu, w Widzewie, gdy pierwszy raz wyszedłem na pierwsze miejsce, to radość była niesamowita. A teraz już nie podniecam się, traktuję to jak codzienność. Natomiast fajna jest reakcja piłkarzy - zachowują się, jakby wzięli najtrudniejszą przeszkodę w Wielkiej Pardubickiej. To ich na pewno podbuduje, przed czwartkowym meczem z Deportivo. Zresztą ja już spać po nocach nie mogę przed tym występem - przyznał.
Szkoleniowiec powiedział, że dobrze czuje się w Poznaniu i nie ma ochoty zmieniać miejsca pracy. Nie skusi go nawet Bogusław Cupiał, właściciel Wisły Kraków. - Jestem zwolennikiem pracy takiej, jak w Poznaniu - czyli komfortowej. A Cupiał? Powiem tak - zimą to mnie może tylko Real Madryt wyciągnąć. Nie myślę, żeby to teraz rzucić.