Kosecki uważa, że nie jest tylko maszynką do głosowania i wymienia listę swoich sejmowych dokonań. - W poprzedniej kadencji doprowadziłem do przyznania stypendiów sportowcom, którzy nie mogli wyjechać na igrzyska olimpijskie do Los Angeles, w roku 1984. Zamiast tego startowali na zawodach przyjaźni w Moskwie - przypomniał.
- Przyczyniłem się też do przyznania świadczeń dla paraolimpijczyków. Teraz pracujemy nad nową ustawą o bezpieczeństwie imprez sportowych. Trwają też prace nad ustawą zabraniającą spółkom Skarbu Państwa finansowania klubów sportowych. To wcale nie oznacza końca choćby Zagłębia Lubin czy Bełchatowa, ale konieczność pozyskania przez nich pieniędzy z innych źródeł - dodał.
- Niedawno przyjęliśmy delegację parlamentu tureckiego, która zapoznała nas z systemem finansowania sportu w Turcji. Chodzi o zwalnianie klubów, przynajmniej na jakiś czas, z podatków. To się tam sprawdziło. Pamiętam, że kiedy ja przechodziłem z Legii do Galatasaray, mówiono, że idę w jasyr do trzeciej ligi europejskiej. Proszę popatrzeć, gdzie po kilkunastu latach jest futbol turecki i o ile wyprzedził polski. Marzy mi się, żeby polskie kluby osiągnęły taki poziom, który pozwoliłby na zatrudnianie czołowych piłkarzy i trenerów. Właśnie do takiego stanu doszli Turcy. Ale kiedy mówię o systemie, który by na to pozwolił, słyszę, że zwolnienie z podatków oznaczałoby zmniejszenie wpływów do budżetu, a na to nie można sobie pozwolić. Błędne koło. Jeśli coś takiego można zrobić dla zagranicznych hipermarketów budujących wielkie magazyny, to dlaczego nie dla klubów? - pyta w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Poseł nie zapominał o czynnym uprawianiu sportu i ciągle angażuje się w działalność piłkarską. Jest m.in. właścicielem klubu młodzieżowego Kosa. - Na razie codziennie jestem na boisku, trenuję w swojej szkółce z młodzieżą, a w tym tygodniu zdaję egzamin na trenera I klasy. Może kiedyś zostanę trenerem Legii albo reprezentacji.