Krzysztof Kamiński rozkwitnie w "kraju kwitnącej wiśni"?
Michał Piegza
Znowu pierwszyOd kolejnego sezonu "Kamyk", po odejściu Buchalika i kontuzji pozyskanego latem z Legii Wojciecha Skaby, znowu był pierwszym bramkarzem. Jednak wyniki Ruchu, za wyjątkiem występów w europejskich pucharach, nikogo nie zadowalały. Ostatecznie Niebiescy po rundzie jesiennej zajmują miejsce w strefie spadkowej, a Kamińskiemu na pewno po nocach śni się nieudane piąstkowanie w dogrywce meczu decydującego o awansie do fazy grupowej Ligi Europejskiej z Metalistem Charków. Wówczas bramkarz zamiast w piłkę trafił w głowę rywala i wyleciał z boiska, a arbiter podyktował rzut karny, który... kosztował Ruch miliony. Nikt jednak do "Kamyka" nie miał pretensji o złą interwencję, wszak wcześniej wielokrotnie ratował zespół.
Życiowa szansa
Wydawało się, że wiosną rywalizacja "Kamyka" ze Skabą wyjdzie klubowi i zawodnikom na dobre. Tymczasem działacze Niebieskich otrzymując ofertę sprzedaży golkipera, któremu w czerwcu kończy się kontrakt, zgodzili się na odejście piłkarza do Jubilo Iwata. Japończycy, którzy wcześniej chcieli pozyskać z Pogoni Szczecin Radosława Janukiewicza, zaoferowali, jak na bramkarza z półroczną umową, spore pieniądze (mówi się o kilkuset tysiącach euro). Za pół roku Ruch mógł zostać z niczym. Nieoficjalnie mówiło się, że piłkarzem zainteresowany jest Lech Poznań.
Grę na przedpolu Krzysztof Kamiński musi wciąż doskonalić
Kamińskiemu, który w ostatnim czasie nie czynił przewidywanych postępów, zmiana klimatu na pewno posłuży. Kto odrzuciłby intratną ofertę z klubu z Japonii? A że to tylko II liga? Wszak od czegoś trzeba zacząć. Czy "kraj kwitnącej wiśni" okaże się przełomem w karierze "Kamyka" dowiemy się wkrótce.
Odejście Kamińskiego do zagranicznego klubu do dopiero drugi transfer w ostatnich latach jaki udało się przeprowadzić działaczom Niebieskich. Zimą 2013 roku z Cichej do Turcji odszedł Arkadiusz Piech, który jednak nad Bosforem furory nie zrobił i szybko wrócił do Polski.