Do wielkiej tragedii doszło w sobotnie popołudnie, kiedy Junior Malanda udawał się na zgrupowanie VfL Wolfsburg przed wylotem na obóz przygotowawczy do Republiki Południowej Afryki. Samochodem Volkswagen poruszały się trzy osoby, a piłkarz siedział na tylnym siedzeniu. Auto wypadło z drogi i uderzyło w drzewo.
Jak podaje Bild, Malanda zginął na miejscu, natomiast pozostałe ofiary zostały przewiezione do szpitala. Według policji przyczyną wypadku była nadmierna prędkość oraz trudne warunki drogowe.
{"id":"","title":""}
Źródło: Agencja TVN/x-news
Piłkarz urodzony w Brukseli trafił do Wolfsburga w 2013 roku z SV Zulte Waregem za 1,7 mln euro. Mimo młodego wieku i sporej konkurencji w składzie, regularnie dostawał szanse gry od trenera Dietera Heckinga. Łącznie w pierwszym zespole Wilków rozegrał 23 spotkania, zdobył 2 gole i 4-krotnie asystował. Występował w reprezentacji Belgii do lat 21 i zapewne wkrótce zadebiutowałby w dorosłej kadrze.
Śmierć Malandy to największy dramat w niemieckim futbolu od czasu samobójstwa bramkarza Roberta Enke (10 listopada 2009 roku). We wrześniu 2012 roku w bardzo poważnym wypadku drogowym uczestniczył Boris Vukcević z TSG 1899 Hoffenheim, który do tej pory nie powrócił na boisko.