Wszystkie gromy na mnie - rozmowa z Robertem Lewandowskim

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
Niemcy z Bayernu żartowali z pana po zwycięstwie ich reprezentacji?

- Jakoś nie mieli śmiałości, chyba pamiętali o tym, że znaleźli się na turnieju dzięki... szczęściu. W trakcie meczu każdy cieszył się po akcji swoich rodaków, ale ponieważ to spotkanie było pierwszym w grupie i o niczym nie decydowało, po prostu dobrze się bawiliśmy. Manuel Neuer kilka razy złapał się za głowę po interwencjach Sławka Szmala. Mam nadzieję, że ta nasza porażka to złe miłego początki, a Polska coś na turnieju osiągnie. Na ręczną za często nie chodzę, kiedyś byłem już na meczu reprezentacji, zdarzyło mi się też odwiedzić Grześka Tkaczyka i Karola Bieleckiego w Mannheim, kiedy grali w Rhein-Neckar Loewen.

Rzeczywiście musiał się pan tłumaczyć w Bayernie ze swojego głosowania w plebiscycie France Football?

- Nie musiałem się nikomu tłumaczyć.

Zimą w reprezentacji Polski doszło do poważnej zmiany - został pan kapitanem na stałe. Kontaktował się pan z Jakubem Błaszczykowskim?

- Dzwoniłem do niego, zamieniliśmy kilka zdań, nie ma co tego poruszać. Nie mam i nigdy nic nie miałem do Kuby, szanuję go i jako piłkarza, i jako człowieka. Kuba może bardzo pomóc reprezentacji. Kiedy był kapitanem, nigdy nie powiedziałem o nim złego słowa, zawsze starałem się pomagać, czasami nawet broniłem, wszystko robiłem fair, nigdy po złości. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni, kiedy to ja jestem kapitanem, ważne żeby wyjść razem na boisko i grać.

Pana koledzy z kadry mówią, że od kiedy nosi pan opaskę, traktuje pan reprezentację, jak młodszą siostrę i nie pozwoli skrzywdzić.

- Na pewno czuję się trochę inaczej niż wcześniej. Może czuję większą odpowiedzialność. Chociaż z drugiej strony nie jest to dla mnie jakaś nowość, bo kiedy do tej pory nam nie szło i tak wszystkie gromy szły na mnie. Chcę pomagać chłopakom na boisku, ale także poza nim - wiem jak czasami nieprawdziwe sytuacje rozpowszechniane przez media mogą zatruć życie. Sam kiedyś musiałem się postawić, żeby było normalnie. Niektórzy z nas nie wiedzą jeszcze jak duże mają możliwości, teraz, kiedy w końcu przyszły wyniki, wiele osób może poczuć się ważnych i potrzebnych dla tek drużyny. Trzeba to maksymalnie wykorzystać.

W końcu wokół kadry nie ma afer.

- Na sukces złożyło się wiele czynników. Mnie się podoba coś innego. Jak jest trening, to jest trening, ale jak mamy dwie godziny wolnego, to nikt nie stoi nam nad głową i nie patrzy czy idziemy w lewo czy w prawo. Możemy robić, co chcemy, oczywiście w granicach rzeczy, które sportowcom wypadają. Swoboda, luz, zaufanie i świadomość, że nikt nie stoi nad tobą, że kiedy przychodzi trening, albo mecz, jesteśmy przygotowani by dać z siebie maksimum. To najmądrzejsze i najrozsądniejsze podejście do piłkarzy.

Przed marcowym meczem z Irlandią może pojawić się kilka problemów. Kontuzje czy utrata miejsca w składzie przez Wojciecha Szczęsnego.

- Przede wszystkim szkoda Artura Jędrzejczyka, bo w ostatnim czasie stał się ważnym ogniwem reprezentacji. Wierzę jednak, że jego zastępca zagra tak, że na boisku nie będzie widać różnicy. Kamil Grosicki ściga się z czasem i mam nadzieję, że zdąży wrócić do pełni dyspozycji po złamaniu ręki. Nie ma co dramatyzować, trener Adam Nawałka na pewno wymyśli coś, żeby nas Irlandczycy nie skrzywdzili. Dołączy do nas Kuba Błaszczykowski. A Wojtek? Nie powiedziałbym, że stracił miejsce w Arsenalu, nie zagrał w dwóch ostatnich meczach, może nie zagra jeszcze w dwóch kolejnych i wróci do gry. Gdyby nie bronił przez dwa miesiące to przecież też nic wielkiego się nie stanie, ale myślę, że sytuacja przedstawiana przez media nie jest prawdziwa. Wojtek Szczęsny jest osobą, która po prostu nie pozwoliłaby, by wina spadła na jego kolegów z drużyny.

Powoli popularnością zaczyna panu dorównywać żona - Ania. Nie boi się pan o nią w celebryckim świecie?

- Ania skupia się na tym, co powinna robić. Moja żona zajmuje się swoją pracą, a nie - jak to pan nazwał - światem celebrytów. To, że czasami ktoś napisze o czymś niezwiązanym z jej zawodem, nic nie poradzimy. Sam o sobie też czytam wiele bzdur, ale ponieważ wiem, jak funkcjonują niektóre media, nie zamierzam tego nawet komentować.

Rozmawiał Michał Kołodziejczyk, Wirtualna Polska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×