Japońska policja zaprasza mnie na test - rozmowa z Krzysztofem Kamińskim

Michał Fabian
Michał Fabian

Jak spędza pan wolny czas?

- Na razie nie mam go za dużo. Stale trenujemy dwa razy dziennie, do tego mam do załatwienia sprawy formalne związane z moim pobytem. Oczywiście nie robię tego sam. Zajmuje się tym pracownik klubu, ale - koniec końców - pewne dokumenty to ja muszę podpisać. Albo fizycznie być przy ich składaniu.

Ale w Tokio na wycieczce już pan był.

- Tokio zwiedziłem, bo przed badaniami miałem dwa-trzy dni wolnego i postanowiłem to wykorzystać. Wielka metropolia. Ilość ludzi i tłok - oszałamiający.

Tomasz Frankowski, który grał w Nagoi, wspominał, że z Japonii zapamiętał właśnie straszny tłok i pośpiech. Miał wrażenie, że wszyscy gdzieś się spieszą.

- W Tokio rzeczywiście ludzie stale za czymś gonią, ale Iwata jest dużo spokojniejszym miejscem, pewnie dlatego, że jest zdecydowanie mniejsza od stolicy (liczba mieszkańców to ok. 172 tys. - przyp. red.). Znajduje się na przedmieściach znacznie większego miasta - Hamamatsu.

Kibice w Japonii czymś pana zaskoczyli?

- Byłem na meczu upamiętniającym zmarłego przed rokiem Daisuke Oku. Atmosfera była naprawdę świetna. Doping trochę się różnił od tego w Polsce, ale kibice dali się słyszeć przez większość spotkania. Z tego, co mi mówiono w klubie, na 18-tysięczny stadion - oczywiście w zależności od meczu i rywala - przychodzi minimum 10 tysięcy.


Inny z polskich piłkarzy, który grał w Japonii, Piotr Świerczewski zwracał uwagę na fakt, że klub przydziela zawodnikowi z zagranicy człowieka do pomocy. Już pan wcześniej wspomniał, że ma takowego asystenta.

- Nie mogę narzekać. W klubie są osoby zatrudnione tylko i wyłącznie do pomocy obcokrajowcom. Tłumacz jest w każdej chwili do mojej dyspozycji. Od momentu, gdy przyleciałem do Japonii, otoczono mnie opieką. I tak jest do dziś. Również podczas treningu jest osoba, która tłumaczy mi poszczególne ćwiczenia, to, czego oczekują trenerzy. Z takimi rzeczami nie ma najmniejszych problemów.

Rozumiem, że Japończycy stanęli na wysokości zadania także w sprawach mieszkaniowych i motoryzacyjnych?

- Dostałem mieszkanie w Iwacie, docelowo pewnie przeniosę się do Hamamatsu, ale na początku, gdy jeszcze nie odnajduję się w nowym miejscu, wolałem mieszkać bliżej klubu. Różnica jest taka, że do Hamamatsu mam... 10 minut autem.

Jaki to model samochodu?

- Miałem do wyboru kilka kolorów Toyoty Prius, ludzie przywiązują tu straszną uwagę do ekologii (ten model Toyoty reklamowany jest jako najbardziej ekologiczne auto - przyp. red.). Czekam jednak, aż wyjaśni się sprawa z moim prawem jazdy. Wyrobiłem sobie polskie, międzynarodowe prawo jazdy, ale okazało się, że w Japonii w teorii jest uznawane, a w praktyce policja chce, żeby obcokrajowcy przeszli uproszczony test. Problemów z tym być nie powinno, wiec to kwestia kilku dni po zakończeniu obozu.

Wspomniał pan, że trochę przeraża pana japońskie pismo. Zamierza pan nauczyć się tego języka? Czy może angielski w zupełności wystarczy?

- Jeśli chodzi o język japoński, to na razie przyswoiłem sobie pojedyncze słowa, przydatne podczas gry, a także kilka zwrotów pomocnych w życiu codziennym. Z każdym dniem jest lepiej. Angielski w większości przypadków wystarcza, a gdy coś trzeba przetłumaczyć na japoński, to mam się do kogo zwrócić.

A może Daisuke Matsui, grający w 2013 roku w Lechii Gdańsk, czasem się do pana odezwie po polsku?

- Matsui to naprawdę świetny gość. Rozmawiamy czasem o tym, co dzieje się w Polsce, bo widać, że pobyt w Lechii ciepło wspomina. Mamy ze sobą dobry kontakt, jest tu bardzo szanowany. Jednak jeśli chodzi o język polski, to... niewiele pamięta.


Sezon w drugiej lidze japońskiej rusza w marcu. Zobaczymy Krzysztofa Kamińskiego w bramce?

- Gdy przechodziłem do Iwaty, jasno powiedziano, że klub szuka bramkarza do grania, ale nigdzie nie ma nic za darmo. Muszę udowadniać na treningu, jak i w meczu, że nie pomylono się co do mojej osoby. W kadrze jest jeszcze 28-letni bramkarz, który głównie bronił w zeszłym sezonie. I jeden młodszy. 20-latek. Wszyscy w klubie chcą powrotu do pierwszej ligi i na tym się teraz skupiamy. Mam pewne ambicje, które chciałbym spełniać. Jestem dobrej myśli, czuję się tu dobrze. Mam nadzieję, że moja kariera teraz nabierze rozpędu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×