Boiskowe perypetie Sandecji Nowy Sącz. Czemu piłkarze nie mogli trenować na sztucznej?

Nowy Sącz może pochwalić się wysokiej jakości boiskiem piłkarskim ze sztuczną trawą. I-ligowi piłkarze nie dostali jednak zgody na korzystanie z płyty i musieli wyjeżdżać do innych miast. Dlaczego?

Sandecja najczęściej podróżowała do Wieliczki i Nowego Targu, oddalonych od Nowego Sącza o blisko 80 km. Zdarzyło się też zagrać sparingi jeszcze dalej - w Dębicy i na Słowacji. Żeby potrenować na sztucznej trawie trzeba było jeździć do Szalowej. To mała miejscowość oddalona o 30 km, gdzie znajduje się boisko o wymiarach 80x50 pod balonem. Drużyna z Nowego Sącza korzystała z niego już ubiegłej zimy.
[ad=rectangle]
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że w Nowym Sączu jest pełnowymiarowe boisko piłkarskie ze sztuczną nawierzchnią. Należy do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Sandecja sondowała możliwość trenowania tam, ale nie udało się dojść do porozumienia z uczelnią i obiekt nie został udostępniony I-ligowej drużynie.

- Powiem szczerze, że pierwszy raz spotykam się z takim ewenementem, myślę na skalę całej Polski. Jest piękne boisko, które ma właśnie służyć wtedy, gdy nie można korzystać z naturalnych nawierzchni. Napisaliśmy plan współpracy z PWSZ, ale nasze próby zakończyły się niepowodzeniem - wyjaśnia trener Sandecji Nowy Sącz Piotr Stach.

Kiedy zima była w pełni, tak wyglądało boisko ze sztuczną trawą w Nowym Sączu
Kiedy zima była w pełni, tak wyglądało boisko ze sztuczną trawą w Nowym Sączu

Żeby dobrze zbadać sprawę, porozmawialiśmy z władzami uczelni. Okazuje się, że główną przeszkodą jest unijna dotacja w wysokości 27 milionów, przekraczająca 50 procent wartości projektu (około 42 miliony złotych) i restrykcyjne zasady z tym związane. Obiekty sportowe mogą być wykorzystywane jedynie w celach naukowych.

- My jesteśmy zobligowani zasadami tzw. trwałości projektu. Nasz Instytut Kultury Fizycznej był dofinansowany z pieniędzy unijnych i nie możemy tych obiektów udostępniać za darmo, bo naruszylibyśmy zasady konkurencyjności. Nie możemy też pobierać opłat, ponieważ byłaby to tzw. pomoc publiczna, która jest zakazana. Gdyby nasz wkład wynosił ponad połowę, wtedy mielibyśmy większe możliwości. Ja pod rygorem odpowiedzialności karnej złożyłem oświadczenie, że w okresie trwałości projektu nie będziemy czerpać korzyści z funkcjonowania naszych obiektów. Nie możemy ryzykować utratą dotacji - tłumaczy Zbigniew Ślipek, rektor PWSZ w Nowym Sączu.

Instytut Kultury Fizycznej to nie tylko piłkarskie boisko, ale też kryty basen, hala sportowa i korty tenisowe. Teraz korzystają z nich jedynie studenci dzienni i zaoczni. Wyjątkiem są młodzi piłkarze Dunajca Nowy Sącz, objęci tzw. badaniami własnymi. - Chodzi o to, że możemy tu realizować jedynie zadania, które są wymienione w krajowym systemie edukacyjnym. Przykładowo studia podyplomowe już się w nim nie mieszczą - tłumaczy Ślipek.

Wygląda więc na to, że Sandecja nie może być objęta takimi badaniami naukowymi, albo uczelnia nie chce, by była objęta. - Nie ma rzeczy niemożliwych. Wiele takich programów jest napisanych, chociażby w Wałbrzychu. Tam też jest Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa i kluby mogą korzystać z obiektów. Tylko u nas jest problem - mówi trener Piotr Stach.

Teraz sprawa już sama się rozwiązała. Zima odpuszcza, a na niecałe dwa tygodnie przed startem I ligi dąży się już do treningów na naturalnej trawie.

Komentarze (0)