Gdy 14 grudnia 1948 roku w wyniku połączenia się KS "Zjednoczenie", KS "Concordia", KS "Pogoń" i KS "Skra" powstał klub piłkarski pod nazwą Górnik Zabrze niewielu myślało, że w niedługim czasie klub ten stanie się najbardziej rozpoznawalną na całym świecie marką polskiej piłki nożnej. Pierwsze lata to okres konsolidacji klubu, ale już w roku 1952 Górnik awansował do II ligi, którą w wyniku reorganizacji rozgrywek opuścił w roku 1953 na jeden sezon. Zabrzański klub szybko jednak zbudował silną drużynę, w efekcie czego już rok 1957 przyniósł piłkarzom Górnika pierwszy tytuł mistrzowski oraz finał Pucharu Polski zakończony porażką 1:2 z Łódzkim Klubem Sportowym.
W następnych 11 latach Górnik nie schodził już poniżej "medalowych" miejsc w tabeli ligowej, co w historii naszego futbolu jest wydarzeniem bez precedensu. Tylko w latach 1958, 1960, 1968 zabrzanie zajmowali trzecie miejsce, w roku 1962 byli wicemistrzami, natomiast w latach 1959, 1961, 1963, 1964, 1965, 1966 i 1967 zdobyli aż siedmiokrotnie mistrzostwo Polski. Szczególnie imponująca jest "złota seria" lat 1963-1967, kiedy Górnik ustanowił rekord ligi polskiej: 5-krotne pod rząd zdobycie mistrzostwa. W następnych latach do drużyny mistrza Polski ściągnął wiele utalentowanych zawodników. Kostka, Oślizło, Olszówka, Musiałek, Kulanek, Wilczek, Szołtysik, Gorgoń, Lubański, Szarmach, którzy wraz z doświadczonymi Pohlem i Lentnerem zdobywali kolejne mistrzostwa Polski. Tytuły mistrzowskie w lidze zostały "podbudowane" jeszcze dwukrotnym zdobyciem Pucharu Polski w latach 1965 po zwycięstwie 4:0 nad Czarnymi Żagań i w 1968 roku triumfując 3:0 nad rywalem zza miedzy Ruchem Chorzów, również dwukrotnym udziałem w finale Pucharu Polski w 1962 roku ulegając 1:2 Zagłębiu Sosnowiec) i w roku 1966 także 1:2 przegrywając z Legią Warszawa.
Kolejne boje zabrzan to pojedynki na stadionach całej Europy, a nawet świata. X edycja Pucharu Europy w sezonie 1964 przyniosła trzy dramatyczne pojedynki z praską Duklą - 1:4, 3:0, 0:0, oraz wyeliminowanie Górnika poprzez losowanie. W 1965 roku Górnik wyeliminował mistrza Austrii Linzer ASK po wynikach 3:1 w Zabrzu i 1:2 w meczu wyjazdowym, ale w II rundzie uległ praskiej Sparcie - 0:3 i 1:3. W następnym roku po wyeliminowaniu mistrza NRD Vorwärts Berlin - 2:1, 1:2 i 3:1, uległ w pierwszym fatalnym występie przeciwko mistrzowi Bułgarii CSKA Sofia 0:4, w rewanżu triumfując 3:0. Kolejny, szósty już występ Górnika w Europie w sezonie 1967/68 przyniósł mu pierwszy w historii polskiej piłki awans do ćwierćfinału Pucharu Europy. W pierwszej rundzie Górnik wyeliminował mistrza Szwecji Djurgårdens IF 3:0 i 1:0 - w drugiej - co było największą sensacją tej edycji pucharu - okazał się lepszy od rewelacyjnego Dynama Kijów, wygrywając w Kijowie 2:1 i remisując w Chorzowie na Stadionie Śląskim 1:1.
W spotkaniu ćwierćfinałowym angielski Manchester United. okazał się lepszy o jedną bramkę od Górnika. W pierwszym meczu w Manchesterze było 2:0 dla gospodarzy, natomiast w drugim Górnik wygrał, lecz zaledwie 1:0. Później drużyna Manchesteru zdobyła Puchar Europy, a zespół Górnika Zabrze był jedynym, który wygrał z mistrzem Anglii w tej edycji Pucharu Europy.
Największym sukcesem Górnika jest awans do finału Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1969/70. Drogę do tak zaszczytnego osiągnięcia zabrzanie rozpoczęli od dwumeczu z Olympiakos Pireus. W Grecji padł remis 2:2, zaś na Stadionie Śląskim Górnik rozgromił Greków 5:0. W drugiej rundzie jedenastka z Zabrza wylosowała za przeciwnika szkockie Glasgow Rangers dwukrotnie pokonując drużynę ze stolicy Szkocji 3:1. Kolejnym rywalem zabrzan okazał się bułgarski Lewski Sofia. W Bułgarii górą byli gospodarze, którzy pokonali Górnika 3:2, jednak w Polsce to Górnik triumfował 2:1 awansując lepszym bilansem bramek na wyjeździe.
Półfinał przyniósł Górnikowi przeciwnika z najwyższej europejskiej półki. Włoska AS Roma, bo o tym klubie mowa była wówczas naszpikowana gwiazdami, mając w swojej kadrze m.in. słynnego dzisiaj trenera, a przed laty wspaniałego zawodnika Fabio Capello. O dziwo skazani na pożarcie górnicy ze stolicy Włoch wywieźli remis 1:1. Na Stadionie Śląskim padł remis 2:2, ale nie oznaczał on porażki zabrzan, bowiem według ówczesnych zasad koniecznością było rozegranie trzeciego meczu. Na neutralnym terenie, którym był Stade de la Meinau w Strasbourgu po raz trzeci padł remis, a przy takim układzie decydował rzut monetą. Kapitan Górnika, Stanisław Oślizło wybrał zieloną jej stronę i jak się po chwili okazało właśnie na tę stronę moneta się odwróciła. - Polska! Górnik! A więc sprawiedliwości stało się zadość! Ma się jednak szczęście - krzyczał wzruszony komentator Jan Ciszewski.
Finał Pucharu Zdobywców Pucharów zabrzanom przypadło rozgrywać z angielskim Manchesterem City. 29 kwietnia 1970 roku na Praterstadion we Wiedniu zjechało się tysiące sympatyków Górnika, by oglądać końcowy triumf polskiej drużyny. Niestety, niesprzyjające warunki i brak odpowiedniego sprzętu na deszczową pogodę sprawił, że Górnik mecz ten przegrał 1:2, a bramkę dla jedenastki z Roosevelta zdobył wówczas Stanisław Oślizło.
Ówczesny kapitan drużyny 14-krotnych mistrzów Polski, który obecnie pełni funkcję rzecznika prasowego zabrzańskiego klubu nadal żałuje pechowej porażki w tym spotkaniu: - Do dzisiaj pozostaje wielki niedosyt, bo byliśmy zespołem, który powinien tą edycję Pucharu Zdobywców Pucharów wygrać, ale czynniki poprzedzające finał spowodowały nasze niepowodzenie. Jakie były przyczyny? Pierwsza taka, że tydzień przed finałem musieliśmy się jeszcze potykać w trzecim spotkaniu z AS Romą w pełnym wymiarze, czyli 90 minut plus 30 minut dogrywki. Potem powrót do Polski, dwa dni pobytu w Zabrzu i wsiadaliśmy w samolot do Wiednia, więc nie były to sprzyjające okoliczności do przygotowania się do tak ważnej potyczki. Oczywiście dodatkowym powodem była fatalna aura, padał deszcz, a my nie byliśmy przygotowani na to sprzętowo. Anglicy byli lepiej przystosowani do takich warunków. Generalną przyczyną naszej porażki był chyba zły dobór taktyki przez trenera Matyjasa. W pierwszej połowie spotkania, gdy trener ustawił zespół na defensywę, straciliśmy dwie bramki i mimo, że drugą odsłonę wygraliśmy 1:0, to końcowy wynik korzystniejszy był dla Anglików.
Dojście do finału ważnych europejskich rozgrywek jak się później okazało był celem nie do osiągnięcia dla innych polskich drużyn. Swoją grą w tej edycji Górnik zaskarbił sobie rzeszę fanów w całej Europie i nadal klub jest bodajże najbardziej znaną i uznaną polską, futbolową marką na Starym Kontynencie.