Zdarzenie miało miejsce dokładnie w 45. minucie spotkania. Krzysztof Markowski sfaulował rywala w połowie boiska, lecz nie było to brutalne wejście. Arbiter Kamil Waskowski od razu wyciągnął czerwoną kartkę, a zawodnik musiał opuścić murawę jeszcze przed przerwą.
[ad=rectangle]
- Po 20 minutach dostosowaliśmy się i pomału zaczęliśmy przejmować inicjatywę. Wydawało się, że jak dalej tak będzie się układał mecz, to odniesiemy korzystny rezultat. Tymczasem w ostatniej minucie niespodziewana decyzja sędziego, chyba tylko on sam wiedział, że za to zagranie Krzysztofa Markowskiego pokaże czerwoną kartkę. Duży szok, ale nie jedyny w tym meczu. Ta decyzja była nie do przyjęcia - ocenił tuż po spotkaniu ówczesny trener Mirosław Smyła, dla którego był to ostatni mecz w roli szkoleniowca Zagłębia Sosnowiec.
Po przeanalizowaniu sytuacji Zagłębie stwierdziło, że wejście Markowskiego nie kwalifikowało się na czerwoną kartkę. W związku z tym w klubie podjęto kroki zmierzające do odwołania się od tej decyzji sędziego Waskowskiego.
Jeśli odwołanie złożone do PZPN-u nie zostanie rozpatrzone na korzyść sosnowiczan, Krzysztof Markowski będzie musiał pauzować przez najbliższe dwa mecze, w których Zagłębie zmierzy się kolejno z Błękitnymi Stargard Szczeciński (14 marca, godzina 16) i Limanovią Limanowa (21 marca, godzina 14).
Opisana akcja rozpoczyna się w piątej minucie skrótu spotkania Okocimski Brzesko - Zagłębie Sosnowiec 1:0: