Siarczyste gwizdy od kibiców Górnika Zabrze dla Józefa Dankowskiego. "Przyjmuję to z pokorą"

Kibice Górnika Zabrze należą do jednych z najbardziej cierpliwych w Polsce. Trójkolorowi nie wygrali u siebie od siedmiu miesięcy, a mimo to fani są z nimi. Gwizdy otrzymał jednak Józef Dankowski.

W meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zawodnicy Górnika Zabrze grali o pierwsze od sierpnia 2014 roku zwycięstwo przy Roosevelta. Do przerwy mecz układał się po myśli miejscowych, którzy w pełni zasłużenie prowadzili 3:1, ale w drugiej połowie losy rywalizacji się odmieniły i Górale zdołali doprowadzić do wyrównania, ostatecznie wywożąc z Zabrza punkt.

Fatalna seria meczów bez zwycięstwa i bardzo słaba postawa śląskiej drużyny w drugiej połowie nie stała się jednak przedmiotem niezadowolenia kibiców. Najbardziej zagorzali fani z Torcidy przez cały mecz prowadzili głośny doping, nie dając wyrazów dezaprobaty wobec nie najlepszej postawy piłkarzy.
[ad=rectangle]
Solidnie oberwało się za to trenerowi zabrzańskiej drużyny Józefowi Dankowskiemu, który po nieco ponad godzinie gry - przy stanie 3:2 dla Górnika - zdecydował się dokonać zmiany, ściągając z boiska aktywnego w tym meczu Łukasza Madeja. Fani nie umieli pogodzić się z decyzją szkoleniowca, czego wyraz dali głośnymi, siarczystymi wręcz gwizdami, samego zawodnika żegnając potem owacją na stojąco.

Faktem jest, że w górniczym zespole było kilku innych zawodników, którzy byli od Madeja wyraźnie słabsi, a ci na placu gry zostali. Decyzja Dankowskiego też się nie wybroniła, bo zabrzanie wkrótce stracili bramkę na 3:3, a potem wyraźnie brakowało im armat z przodu, by raz jeszcze powalczyć o całą pulę.

Decyzję Józefa Dankowskiego o zdjęciu z boiska Łukasza Madeja kibice skwitowali gwizdami
Decyzję Józefa Dankowskiego o zdjęciu z boiska Łukasza Madeja kibice skwitowali gwizdami

Doświadczony szkoleniowiec po końcowym gwizdku spokojnie tłumaczył swoją decyzję i przekonywał, że nie żywi żalu do kibiców. - Taka jest rola kibica, że przychodzi na mecz i ma prawo wyrazić swoją opinię na temat tego co się dzieje na boisku. Przyjmuję to z pokorą - zapewnia 55-latek.

- Wiemy, że Łukasz Madej daje naszej drużynie bardzo wiele w ofensywie. Podbeskidzie się rozpędzało i te ataki trzeba było też zatrzymać z przodu, stąd podjęliśmy taką decyzję - argumentuje Dankowski.

Sam Madej był zadowolony z reakcji trybun. - Cieszę się, że kibice doceniają to, co robię na boisku. Nie odbieram tego jako protest czy dezaprobatę dla osoby trenera, a wyraz tego, że jestem ich zdaniem ważnym zawodnikiem tej drużyny. Ja czułem się na siłach, by grać dalej, ale sztab szkoleniowy zadecydował, że muszę zejść z boiska i muszę się z tym pogodzić - puentuje gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)