Budżet transferowy Górnika nie ma dna?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tajemnicą poliszynela jest w ostatnim czasie fakt, że Górnik Zabrze szykuje niemałą rewolucję kadrową. W mediach raz po raz przewijają się coraz to nowsze nazwiska zawodników jakimi klub z Górnego Śląska jest zainteresowany. Stosunkowo dziwna jednak wydaje się sytuacja z budżetem transferowym klubu z siedzibą przy Roosevelta. Ten zdaje się być bowiem zbudowany z niezwykle wytrzymałej gumy, która z dnia na dzień jest coraz bardziej naciągana, a kwoty w spekulacjach zbliżają się już do sumy 6 milionów złotych!

W tym artykule dowiesz się o:

Górnik Zabrze zimą będzie miał do wydania na wzmocnienia 3 miliony złotych - taką informacje w niedawnej przeszłości wydała jedna ze sportowych gazet. Suma ta jednak może okazać się wyssana z palca. Powód? Górnik interesuje się zawodnikami z uznaną marką, którzy kosztują niemałe pieniądze. Celem numer jeden szkoleniowca zabrzan, Henryka Kasperczaka stał się pomocnik Jagiellonii Białystok, Robert Szczot. Zawodnik szybko wyraził chęć gry w śląskim klubie i do uzgodnienia została kwota za jaką skrzydłowy białostoczan do Zabrza trafi. Ostatecznie stanęło rzekomo na kwocie 1.65 mln złotych. Wprawdzie kwotę tę za absurdalną uznał wiceprezes rady nadzorczej Górnika i Allianz Polska, Michael Mueller, ale wątpliwe jest by obecny klub Szczota zawodnika oddał za bezcen.

Gdy sprawa przejścia do Górnika pomocnika Jagiellonii okazała się faktem bliskim spełnienia rozczarowany słabą rundą jesienną Górnik wyruszył na dalsze łowy. Padło na pomocnika Szinnika Jaroslawl, Damiana Gorawskiego, który ma kartę zawodniczą na ręku, ale kontrakt indywidualny doświadczonego gracza zawierał w sobie będzie z pewnością sumę z pięcioma zerami za sezon gry. Podobnie zresztą jak pomocnika austriackiego Ried, Pawła Strąka. Po zawodnikach drugiej linii Górnik zagiął parol na obrońcę Piasta Gliwice, Adama Banasia. Defensorowi beniaminka ekstraklasy wprawdzie latem kończy się kontrakt, który wiąże go z gliwickim klubem, ale trener Kasperczak chce mieć zawodnika w kadrze już na wiosnę. Tak więc zabrzanie będą musieli sięgnąć po raz kolejny do klubowego sejfu, by za Banasia zapłacić. Ile? Mówi się o sumie 400 tysięcy złotych.

Na tym jednak wzmocnień Górnika nie koniec. W zeszłym tygodniu media informowały, że utytułowany śląski klub ma zasilić rozgrywający Korony Kielce, Mariusz Zganiacz. Zawodnik ten jest przez kielecki klub wyceniany na bagatela 2 miliony złotych i jeśli Górnik zdecyduje się gracza Korony pozyskać już przekroczy wcześniej podawany trzymilionowy budżet transferowy. Wtorek przyniósł kolejne doniesienia dotyczące potencjalnych wzmocnień górniczej jedenastki. Jeden ze śląskich portali podał, że drużynę 14-krotnych mistrzów Polski zasilić ma pomocnik Polonii Bytom, Mariusz Przybylski za którego zabrzanie mieliby zapłacić bytomianom 400 tysięcy euro, co w przeliczeniu na obecny kurs europejskiej waluty daje kwotę bliską 1.57 mln złotych.

Ta wiadomość wzbudziła spore zainteresowanie wśród sympatyków zabrzańskiej drużyny. Jeśli klub chce zapłacić za trzech zawodników - Szczota, Banasia i Przybylskiego ponad 5,5 miliona złotych to jaki jest rzeczywisty zimowy budżet transferowy Górnika? Co zuchwalsi sympatycy Trójkolorowych uważają, że kwota ta wynosi rzeczywiście 3 miliony, tyle, że euro. Co prawda właściciel Górnika, niemieckie Towarzystwo Ubezpieczeniowe Allianz należy do prawdziwych krezusów na rynku ubezpieczeniowym, a przychody Niemców w pierwszym kwartale 2008 roku oscylowały w miliardach euro, ale czy rzeczywiście Allianz tak pokaźnie sypnął groszem by Górnik posiadał tak potężny transferowy budżet? Na odpowiedź na te pytanie trzeba poczekać do godziny 11:00, 5 stycznia 2009 roku. Wówczas drużyna trenera Henryka Kasperczaka wznowi treningi.

Czy w kadrze znajdą się już Szczot, Banaś, Strąk, Gorawski, Zganiacz i Przybylski? Jeśli tak, spekulacje o potężnym budżecie Górnika na rok 2009 znajdą swoje potwierdzenie w faktach.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)