Olimpia będzie kandydatem do awansu - rozmowa z Rokiem Elsnerem, piłkarzem Olimpii Grudziądz

- Olimpia będzie kandydatem do awansu. Są tutaj umiejętności. Głośno się mówi, że to jest cel całego klubu - mówi portalowi SportoweFakty.pl Rok Elsner, piłkarz I-ligowej Olimpii Grudziądz.

Jak to się stało, że trafił pan do Olimpii Grudziądz? Pana przenosiny do tego zespołu były sporym zaskoczeniem.

Rok Elsner: Rozwiązałem kontrakt z ostatnim klubem - Energie Cottbus w Niemczech. Nie byłem tam zadowolony ze względów sportowych. Następnie wróciłem na trzy dni do domu. Pierwszym klubem, który się ze mną skontaktował była Olimpia. Zadałem sobie pytanie: czy wracam do profesjonalnego uprawiania piłki nożnej, czy czekam w Słowenii na ofertę? Porozmawiałem z moją rodziną, bo są w niej duże tradycje piłkarskie. Każdy mówił, że nie ma na co czekać. Tutaj mógłbym tylko trenować, mój brat prowadzi zespół w ekstraklasie słoweńskiej. W Olimpii jest jednak wyższy poziom, dobre warunki. Bardzo szybko się zdecydowałem i po trzech dniach byłem już tutaj w Grudziądzu. Mogło być to zaskakujące, jednak tak w piłce jest. Raz jesteś na górze, raz na dole. Dyrektor sportowy przekonywał mnie, że zespół będzie walczył o Ekstraklasę, co mnie zachęcało.
[ad=rectangle]
Po przygodzie ze Śląskiem Wrocław podróżował pan po świecie w poszukiwaniu dobrego klubu dla siebie. Ciągnęło jednak do Polski?

- Wróciłem do Polski. Po Śląsku byłem w Grecji, gdzie pod względem sportowym było dobrze. Grałem cały czas, rozegrałem wiele spotkań po 90 minut. Jednak ze względów finansowych nie było tak, jak miało być. Chciałem jednak trafić do Arisu, bo jeszcze pięć lat temu był to wielki klub i grał w fazie grupowej Ligi Europy. Jest to wielki klub w Grecji. Po rozwiązaniu kontraktu grałem jeszcze w Serie B we Włoszech. Jednak robili mi jeszcze problemy po rozwiązaniu kontraktu. Byłem również w drugiej lidze w Chinach, jednak dzień przed podpisaniem umowy zadzwonili, że ściągnęli innego zawodnika. Po tym okresie miałem tylko ofertę z Norwegii, gdzie już grałem i szybko dogadaliśmy warunki kontraktowe. Również tam grałem dziewięć spotkań po 90 minut. Jednak po tym czasie przyszedł do mnie dyrektor sportowy i powiedział, że mogę szukać innego pracodawcy, trenowałem jednak dalej, mimo sytuacji w klubie. Kolejnym moim klubem było Energie Cottbus. Przez pierwsze pół roku rozegrałem 15 meczów, potem jednak po przerwie nie było już tak dobrze i rozstałem się z klubem.

W Olimpii Grudziądz spotkał pan Denisa Popovicia. Sam Denis mówił nam, że wspólnie spędzacie bardzo wiele czasu. Pomógł Panu w aklimatyzacji w nowym miejscu?

- Oczywiście jak obcokrajowiec trafi za granicę swojego kraju, jest bardzo trudno przez pierwszy miesiąc. Nie wiesz gdzie masz iść, z kim należy rozmawiać na dany temat. Denis dużo mi pomógł. Potrafię także rozmawiać po polsku, co było ważne. Jak masz kolegę, którego znałeś wcześniej i jest w danym miejscu sporo czasu to wiadomo, że będzie ci łatwiej. Spędzamy wspólnie wiele czasu, Denis to fajny gość i nie mam z nim żadnych problemów.

Mówi się, że Denis przewyższa umiejętnościami I ligę. Pan grał w polskiej ekstraklasie - jak Pan sądzi, Denis dałby sobie tam radę?

- Myślę, że jak najbardziej, bo Denis ma duże umiejętności. Znałem go i widziałem wcześniej. Trzeba dużo pracować, żeby trafić do odpowiedniego dla siebie miejsca. Denis potrafiłby zagrać w Ekstraklasie i sądzę niedługo będzie grał w Ekstraklasie. To typ takiego piłkarza, który musi grać o najwyższe cele.

Wracając już do pana osoby - z Olimpią związał się pan umową do końca sezonu. Co będzie później? Zostaje pan w Grudziądzu?

- Na razie nie wiem, nie było jeszcze rozmowy na ten temat. Obecnie koncentruję się na naszych ostatnich trzech spotkaniach sezonu. Trzeba teraz trenować i grać, a później zobaczymy co będzie.

Jednym z celów Olimpii na ten sezon był awans do T-Mobile Ekstraklasy. Już wiadomo, że nie uda się go zrealizować. Czego zabrakło zespołowi, aby wywalczyć sobie możliwość awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce?

- Jak przychodziłem tutaj było 6 punktów straty, ponieważ zdarzyła się seria słabszych spotkań. Po moim przyjściu pierwszych meczów też nie wygraliśmy i strata zrobiła się bardzo duża. Takiej straty nie da się odrobić i awansować do Ekstraklasy. Mieliśmy stratę 12 punktów, to zostaję w głowach. Wszyscy mówili, że nie mamy już szans. Trudno było zrealizować cel. Mieliśmy też mecze, w których brakowało troszeczkę szczęścia. W Płocku dwa razy trafiliśmy w słupek. W meczu z Flotą mieliśmy wiele sytuacji, jednak ich zawodnik trafił piękną bramkę - "strzał życia". Niestety w wielu spotkaniach mieliśmy takie sytuacje i one zadecydowały, że to był juz koniec walki o awans.

Czym różnią się spotkania w I lidze od tych w ekstraklasie? Mówi się, że w I lidze jest zdecydowanie więcej walki na murawie. Zgodzi się pan z taką opinią?

- Jest to inna walka. W Ekstraklasie masz więcej miejsca do rozgrywania piłki, zawodnicy nie są tak agresywni. Masz większe umiejętności i trzymanie się taktyki. Tam masz więcej miejsca na grę, a tutaj jak dostanę piłkę od stoperów, to mam przeciwnika przy sobie i jest to duża różnica. W Ekstraklasie większe znaczenie ma taktyka, umiejętności. Jest też różnica rozgrywać spotkania jak masz 20-40 tys. kibiców, a w pierwszej lidze niekiedy zespoły nie mają nawet infrastruktury.

Pan poznał zespół i klub z Grudziądza od środka. Skoro nie udało się tym razem, to czy w przyszłym sezonie Olimpia będzie jednym z głównych kandydatów do awansu?

- Myślę, że tak. Olimpia będzie kandydatem do awansu. Są tutaj umiejętności. Głośno się mówi, że to jest cel całego klubu. Jeśli mówisz głośno co chcesz i dajesz z siebie wszystko, to na pewno osiągasz swój cel, np. awans. Trzeba też pamiętać, gdzie Olimpia jest teraz, a gdzie była 5 lat temu. Jeśli cały czas robisz coś w określonym kierunku, to efekty przyjdą.

Niedawno minęło trzy lata od momentu, gdy świętował pan mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław. Jak wspomina pan ten sukces?

- Jak przyszedł ten dzień, to bardzo się cieszyłem. Oglądałem jeszcze na Youtubie wideo na ten temat. Chciałem sobie przypomnieć te momenty. Jest to największy sukces w mojej karierze, nie tylko sportowej. Wtedy tak wiele osób cieszyło się z jednej bramki, to zostało mi w sercu i w głowie. Nigdy wcześniej nie byłem mistrzem kraju. Zdobywałem puchar, superpuchar, ale mistrzem byłem tylko w Polsce. Nikt Śląskowi nie dawał szans na mistrzostwo, jednak my wywalczyliśmy coś wielkiego.

Mistrzem Polski pan już był, a skoro aktualnie występuje pan w I lidze, to... czas na mistrzostwo I ligi. Skoro nie uda się w tym sezonie, to może w następnym roku w barwach Olimpii?

- W piłce wszystko bardzo szybko się zmienia. Po rozmowach z Olimpią na pewno przedyskutuję z agentem, co jest najlepsze dla mnie. Chciałbym też być mistrzem pierwszej ligi, byłem już w Ekstraklasie. Nie wiem jednak, co będzie dalej. Chcę jak najlepiej dla klubu.

Źródło artykułu: