Złocisto-krwiści przystępowali do tego pojedynku z nożem na gardle. Jedynie zwycięstwo pozwalało im oddalić od siebie widmo spadku z ligi. Pierwszy kwadrans nie był porywającym widowiskiem. Przewagę optyczną mieli gospodarze, i to oni w 14. minucie mogli otworzyć wynik. Dośrodkowanie Jacka Kiełba na niecelny strzał zamienił Siergiej Pilipczuk.
[ad=rectangle]
Znajdujący się w dużo lepszej sytuacji w tabeli goście odpowiedzieli kilkanaście sekund później. Do podania z głębi pola doszedł Bartosz Szeliga. Próba przelobowania Vytautasa Cerniauskasa okazała się nieudana. W kolejnych minutach żadna ze stron nie była w stanie narzucić własnego stylu gry. Próbowali jedni i drudzy, ale brak precyzji i pomysłu w ataku nie pozwalał rozwinąć skrzydeł.
W 31. minucie po kolejnym górnym podaniu przed szansą tym razem stanął Kamil Wilczek. Lider klasyfikacji strzelców - naciskany przez Leandro - przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że kibice nie zobaczą gola przed przerwą, pierwszą naprawdę składną akcją popisali się podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. Olivier Kapo zwiódł obrońcę, wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę niepilnowanemu na szóstym metrze Przemysławowi Trytko. 27-letni napastnik nie pomylił się, dzięki czemu trafił do siatki po raz pierwszy od 12 grudnia ubiegłego roku. W 43. minucie Korona mogła podwyższyć prowadzenie, ponieważ dość szczęśliwie w dogodnej sytuacji znalazł się Vlastimir Jovanović - Bośniak uderzył zbyt słabo.
Druga odsłona rozpoczęła się od zmiany w drużynie Radoslava Latala. Boisko opuścił Kamil Wilczek, który w pierwszej połowie ucierpiał w jednym ze starć, a jego miejsce zajął Gerard Badia. Roszada ta nie osłabiła gości, którzy nie tracili czasu i szybko przycisnęli przeciwnika. Efekt przyszedł w 54. minucie, kiedy Paweł Moskwik strzałem głową doprowadził do remisu.
Zespół z woj. świętokrzyskiego próbował swoich sił w ataku pozycyjnym, lecz długo nie przekładało się to na zagrożenie pod bramką Jakuba Szmatuły. Duży w tym udział błędów popełnionych przez gospodarzy, ale też dobrej postawy defensywy Piasta. Goście nie ograniczali się jednak tylko do obrony. W 70. minucie szybki kontratak i podanie Gerarda Badi powinien wykorzystać Szeliga. W końcówce Korona rzuciła wszystkie siły do ataku, co sprawiło, że w polu karnym Piasta zaczęło się coraz bardziej kotłować, aż w doliczonym czasie gry szczęście opuściło przyjezdnych. Wynik spotkania ustalił Vlastimir Jovanović.
Korona Kielce - Piast Gliwice 2:1 (1:0)
1:0 - Przemysław Trytko 36'
1:1 - Paweł Moskwik 54'
2:1 - Vlastimir Jovanović 90+1'
Składy:
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Lukas Klemenz, Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Leandro - Jacek Kiełb, Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanović, Siergiej Pilipczuk (71' Marcin Cebula) - Olivier Kapo - Przemysław Trytko (86' Rafael Porcellis).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Adrian Klepczyński, Hebert, Csaba Horvath, Paweł Moskwik - Carles Martinez, Konstantin Vassiljev, Łukasz Hanzel (80' Kornel Osyra), Sasa Zivec (61' Tomasz Podgórski), Bartosz Szeliga - Kamil Wilczek (48' Gerard Badia).
Żółta kartka: Vlastimir Jovanović (Korona).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 5408.
[event_poll=52077]