Rewolucja w ataku Piasta?

W rundzie jesiennej rozgrywek ekstraklasy piłkarze gliwickiego Piasta strzelili zaledwie osiem bramek. Żaden z ligowych rywali nie zdobył ich mniej. Napastnicy beniaminka zagrali poniżej oczekiwań i łącznie tylko czterokrotnie zdołali zmusić do kapitulacji bramkarza rywala. W przerwie zimowej zanosi się na niemałą rewolucję w ataku gliwiczan. Tylko Sebastian Olszar może być pewny swojej pozycji w zespole.

W tym artykule dowiesz się o:

Prezes gliwickiego Piasta - Jacek Krzyżanowski nie ukrywa, że jest rozczarowany postawą napastników minionej jesieni. Liczył na więcej z ich strony. Nic dziwnego, że prawie nikomu nie może obiecać miejsca w drużynie w rundzie wiosennej ekstraklasy. - W tej chwili mogę powiedzieć, że nie mógłbym wskazać napastnika, który miałby pewną pozycję. Zakładając, że Olszar gra teraz z przodu, ale mimo wszystko jest to pomocnik. Jego pozycja jest jednak na pewno niezagrożona. Zresztą chyba się dobrze czuje w roli napastnika i pomocnika. Tutaj w jego przypadku nie będziemy szukać żadnych zmian. Jeżeli chodzi o pozostałych napastników, nie mógłbym uczciwie przekazać, że którykolwiek z nich ma pewną pozycję w zespole. Byłoby to niewłaściwe z mojej strony - powiedział.

Nieco inne zdanie na ten temat ma menedżer beniaminka - Janusz Bodzioch. Działacz gliwickiego zespołu zasugerował, że wielu zmian w tej formacji nie będzie, bo brak bramek jest w dużej mierze spowodowany nie najlepszą postawą pomocników, którzy odpowiadają za podania do kolegów z linii ataku. Nie do końca zgadza się więc z opinią prezesa. - Sebastian Olszar na razie też nie okazał się żadnym wielkim zbawcą. Podobnie jak pozostali napastnicy za bardzo nie ma się czym pochwalić. Cały zespół pracuje na bramki. Mamy tych napastników. Są jeszcze Daniel Koczon i Piotrek Prędota i oni przy odpowiedniej obsłudze, odpowiednich podaniach są w stanie strzelać więcej bramek - wyjaśnił.

Sami napastnicy wiedzą, jaka jest ich sytuacja. Na liście transferowej trenera Marka Wleciałowskiego znaleźli się: Stanisław Wróbel, Piotr Prędota i Krzysztof Kukulski, ale nie tylko oni drżą o pozycję. Chociaż na pewno są pierwsi w kolejce do opuszczenia szeregów beniaminka. - Nie wiem, czy zostanę w Piaście. Jadę po urlopie normalnie na spotkanie i wtedy wszystko się okaże - powiedział Kukulski. Doświadczony piłkarz jest łączony z Podbeskidziem Bielsko Biała. Prezes Jacek Krzyżanowski zdradził, że zawodnik jest bliski porozumienia z klubem 1. ligowym, ale sam zainteresowany twierdzi już zupełnie coś innego. - Powiem szczerze, że ja nie rozmawiałem z nikim z tego klubu. Słyszałem, że są tam jakieś zainteresowania, ale ja osobiście nie rozmawiałem z nikim - zapewnił.

Kukulski jesienią był jednym z tych zawodników Piasta, którzy zdobyli bramkę w ekstraklasie. Skierował piłkę do siatki w pierwszym meczu z Cracovią Kraków. W miarę upływu czasu jego pozycja w zespole była jednak coraz gorsza. - Jesteśmy beniaminkiem. Musieliśmy zapłacić frycowe. Na pewno tej jesieni było ciężko. Strzeliłem bramkę w pierwszym spotkaniu, z czego się cieszę, ale trener później inaczej to widział... - powiedział zawodnik.

Piłkarz nie ukrywa, że on mimo wszystko spróbowały jeszcze powalczyć o miejsce w zespole Piasta, ale pod warunkiem, że z góry nie będzie stał na straconej pozycji. - Powiem szczerze, że przy zdrowej, równej rywalizacji chętnie bym został i powalczył o miejsce w składzie - stwierdził.

Swoją pozycję w zespole doskonale zna inny napastnik - Stanisław Wróbel. - Słyszałem, że trener nie widzi mnie w składzie. Nie wiem jednak, czy konsultował tą decyzję zarządem, bo ja mam jeszcze kontrakt ważny przez dwa lata - zauważył piłkarz.

Zdaje się słyszeć głosy, że zawodnik już rozpoczął rozmowy z pierwszoligowym GKS-em Katowice. On jednak zapewnia, że jeszcze tak naprawdę nic nie jest przesądzone. Osobiście wolałby pozostać tu, gdzie jest. - Prezes zasugerował mi, abym wstrzymał się z podejmowaniem decyzji do momentu wznowienia treningów. Dlatego na razie nie podejmuję dalszych kroków. Nie rozmawiam z GKS-em Katowice. Nadal chcę grać w Piaście - zapewnił Wróbel.

Piłkarz ma pewien żal do szkoleniowca Marka Wleciałowskiego. W pewnym momencie został bowiem odsunięty od zespołu i nie mieścił się w meczowej osiemnastce. Jego statystyki na tle kolegów nie wypadły jednak najgorzej. On podobnie jak Krzysztof Kukulski, a w przeciwieństwie do niektórych napastników, zdobył chociaż jedną bramkę. - Koledzy, z którymi walczyłem o miejsce, grali cały czas, a wcale lepszych statystyk nie mają. Będę się upierał, że nie dano mi tej jesieni tylu szans, na ile zasługiwałem. Gdybym czuł się słabszy, to pokornie spuściłbym głowę i odszedł, ale uważam, że trochę racji mam - powiedział.

Pozyskany latem z Motoru Lublin Daniel Koczon odmówił komentarza sytuacji, w jakiej zdaniem prezesa znaleźli się napastnicy drużyny.

Lista transferowa trenera Marka Wleciałowskiego jest długa. Na zmianę otoczenia już zdecydowali się obrońcy: Piotr Petasz, Marcin Nowak oraz pomocnik Michał Szczyrba. Na razie jednak żaden z napastników nie opuścił szeregów Piasta. Ktoś jednak będzie musiał odejść, mając na uwadze fakt, że w ostatnich dniach 2008 roku szeregi beniaminka wzmocnił Jakub Smektała z Jaroty Jarocin.

Komentarze (0)