W Glasgow szykuje się zacięta rywalizacja

Artur Boruc od paru sezonów jest mocnym punktem Celtiku. Interesują się nim znane marki, takie jak AC Milan czy Bayern Monachium. Łukasz Załuska jeszcze nie tak dawno grał w rezerwach kieleckiej Korony. Teraz obaj będą walczyć o miejsce w składzie klubu-legendy. To pokazuje, jak mocno stoi w Europie polskie szkolenie bramkarzy.

- Nie chcę skupiać się na rewelacjach prasowych, tylko na tym, w jakiej jestem aktualnie dyspozycji. Gram w Celtiku, mam podpisany kontrakt i zamierzam wywiązywać się ze swoich obowiązków - mówił Boruc, pytany o ewentualną zmianę barw klubowych. - Dążę do tego, by poprawiać swoje umiejętności i rozwijać się piłkarsko. Jestem ambitnym człowiekiem i mam swoje cele - zauważył Załuska, gdy po raz pierwszy poruszono temat jego gry na Wyspach Brytyjskich. Obie wypowiedzi wiąże coś istotnego - nasi bramkarze to zawodnicy, którzy wiedzą, czego chcą i nie boją się walczyć o swoje miejsce w europejskiej piłce.

Boruc miał w swej karierze nieco łatwiej. Być może dlatego, że jest po prostu wybitnym bramkarzem. Dobre mecze w Legii zaowocowały wypożyczeniem, a następnie definitywnym przejściem do zespołu z Glasgow. Grał we wszystkich spotkaniach mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku oraz wszystkich konfrontacjach w tegorocznych mistrzostwach Europy, rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii.

Z kolei rozwój piłkarski Załuski mocno spowalniały kontuzje oraz niefortunnie otrzymywane czerwone kartki. Długo grał w rezerwach kieleckiej Korony, występujących w byłej III lidze. Jego talent nie został jednak zaprzepaszczony. Trafił do przeciętnego w Szkocji Dundee United i dopiero przed kilkoma dniami postawił milowy krok w swej karierze. 23 grudnia podpisał kontrakt z Celtikiem, a prawnie jego piłkarzem stanie się od przyszłego sezonu.

- Artur Boruc to nie tylko znakomity bramkarz, ale też bardzo fajny człowiek. Pomimo sukcesów, pozostał tą samą osobą. W dodatku posiada bardzo silne predyspozycje mentalne. Potrafi radzić sobie z presją i maksymalnie koncentrować się na najważniejszych spotkaniach. Dzięki temu błędy popełnia tylko w meczach o niższą stawkę - mówi Andrzej Krzyształowicz, który miał okazję rywalizować z Borucem jeszcze w barwach warszawskiej Legii.

Trener Ryszard Wieczorek, prowadzący drużynę Korony, gdy grał w niej Łukasz Załuska, nie wypowiadał się zbyt pochlebnie na temat swojego bramkarza. W pewnym momencie odsunął go od gry w pierwszym zespole. - Łukasz zadowolił się tym, co osiągnął. Uważał, że status pierwszego bramkarza jest mu przypisany. A wcale tak nie jest - mówił bez ogródek, choć życie zweryfikowało, że nie miał racji. Załuska poczynił tak spore postępy, że nie przez przypadek znalazł się na liście życzeń mocnego zespołu.

Rywalizacja Polaków w Glasgow ma wymiar nie tylko klubowy, ale i reprezentacyjny. Boruc jest etatowym bramkarzem naszej kadry, ale Załuska powoli zaczyna do niej pukać. Zwycięstwo w tej batalii może okazać się silną kartą przetargową w kontekście występów z orzełkiem na piersi. Czy ktoś bowiem jest w stanie wyobrazić sobie sytuację, że przegrywający współzawodnictwo klubowe golkiper otrzymuje szansę gry od pierwszej minuty w barwach reprezentacji narodowej?

Komentarze (0)