FC Barcelona tym razem nie błyszczała, tak jak w niektórych meczach tego sezonu, ale po raz kolejny zgarnęła trzy oczka. Wydawało się, że Blaugrana bez problemów rozprawi się z Mallorką, która znajduje się tuż nad strefą spadkową. Dobra gra ekipa z Balearów jednak spowodowała, iż dopiero w końcówce meczu lider zapewnił sobie wygraną. Podopieczni Gregorio Manzano zagrali poprawnie w defensywie, a dodatkowo szybkie wypady napastników kilka razy sprawiły kłopot gospodarzom. Po jednym z takich ataków Aritz Aduriz zdołał pokonać Victora Valdesa i wyprowadzić ekipę na prowadzenie. Od tego momentu Barca zaczęła grać agresywniej i po jakimś czasie Eidur Gudjohnsen trafił w poprzeczkę, a Thierry Henry wyrównał po rzucie rożnym.
Później na boisku nie działo się wiele, a po przerwie oba zespoły zaczęły grać na granicy faulu i posypały się żółte kartki. Sędziowie nie potrafili zapanować nad nerwami piłkarzy, a dodatkowo na kwadrans przed końcem popełnili błąd uznając bramkę po spalonej akcji Gudjohnsena i Andresa Iniesty, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Po chwili Josemi z Mallorki zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska, a Yaya Toure popisał się akcją meczu. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej w samym polu karnym minął trzech rywali i huknął jak z armaty, ustalając wynik spotkania.
Jeszcze większe kontrowersje mogło wzbudzać sędziowanie na Estadio Mestalla, gdzie Valencia podejmowała Atletico Madryt. Gospodarze już po pięciu minutach dwukrotnie umieścili piłkę w siatce, ale arbiter ich nie uznał, choć w pierwszej sytuacji faulu Davida Villi raczej być nie powinno. Co się nie udało na początku powiodło się po pół godzinie, kiedy to hiszpański napastnik wykorzystał rzut karny, strzelając po raz 13. w tym sezonie. Co prawda "jedenastka" była wyjęta z kapelusza, ale sędzia chciał chyba zrehabilitować się za sytuację sprzed dwóch minut, kiedy to jeden z zawodników Nietoperzy został zatrzymany niezgodnie z przepisami, a arbiter nie zareagował. Che mieli dalej przewagę w pierwszej połowie, czego efektem był premierowy gol w tym sezonie Davida Silvy. Właśnie reprezentant Hiszpanii został bohaterem meczu, strzelając trzecią bramkę z ok. 25 metrów tuż przy słupku. W międzyczasie Diego Forlan wykorzystał rzut karny dla Atletico.
Druga część gry toczyła się głównie w środku pola i dopiero po rewelacyjnym uderzeniu Silvy obie drużyny częściej atakowały rywali. Wynik się jednak nie zmienił, więc Valencia przynajmniej do niedzieli pozostanie na fotelu wicelidera, a ze zdrowym Silvą jeszcze sporo namiesza w tym sezonie.
FC Barcelona - Real Mallorca 3:1 (1:1)
0:1 - Aduriz 15'
1:1 - Henry 31'
2:1 - Iniesta 75'
3:1 - Toure 90'
Valencia - Atletico Madryt 2:1 (2:1)
1:0 - Villa (k.) 34'
2:0 - Silva 39'
2:1 - Forlan (k.) 45'
3:1 - Silva 69'