Marcin Brosz czekał trzynaście miesięcy na powrót na ławkę trenerską. Po pracy w Podbeskidziu Bielsko-Biała, Odrze Wodzisław i Piaście Gliwice teraz swoich sił spróbuje w stolicy woj. świętokrzyskiego. - Klub bardzo mocno się zmienił. Są nowe uwarunkowania i jest też nowy pomysł, który będziemy stopniowo wdrażali. Pewien etap się skończył - powiedział podczas premierowego spotkania z dziennikarzami. Jaki ma plan na zbudowanie drużyny? Przypomnijmy, że złocisto-krwistych opuściło już dwunastu zawodników, w tym Paweł Golański, Jacek Kiełb, Luis Carlos i Olivier Kapo.
[ad=rectangle]
- Będziemy bazowali na tych zawodnikach, którzy zostaną w klubie. Naszą rolą jest zahamowanie pewnych rzeczy i to jest kluczowe w tych najbliższych godzinach. Zrobimy wszystko, aby ustabilizować skład do obozu i odpowiednio go wzmocnić - oznajmił. 42-latek ma świadomość wyzwania jakie go czeka. - Korona ma markę. Tak jak w życiu raz jest wyżej, raz niżej. Mimo problemów chcemy pokazać, że w tych ciężkich momentach ten zespół będzie pracował inaczej, niż się wszystkim może wydawać. W konsekwencji będziemy chcieli pokazać, że mamy dobry zespół.
Wybór Marcina Brosza jest dużym zaskoczeniem, ponieważ to nie on był wymieniany w gronie najmocniejszych kandydatów na następcę Ryszarda Tarasiewicza. Co mogło przekonać działaczy? - Myślę, że moja osoba idealnie pasuje w koncepcję budowania klubu. Mam nadzieję, że zrobię podobną pracę jak w poprzednich klubach - stwierdził.
Do startu rozgrywek ekstraklasy zostało niewiele czasu, a pracy przed złocisto-krwistymi prawdziwy ogrom. W związku z tym nowy szkoleniowiec Korony prosi o cierpliwość. - Patrzę na Koronę jako na klub z ogromnymi możliwościami rozwoju. Przy wspólnej pracy i pewnych ruchach jesteśmy w stanie stworzyć klub, z którym będą utożsamiali się ludzie z regionu. Korona powinna wrócić na właściwe tory. Powierzyliśmy sobie plan, który nie jest prosty, ale zapewniam, że jest wykonalny. Apelujemy o odrobinę wyrozumiałości.