Carli Lloyd: najbardziej niedoceniana gwiazda futbolu
Choć jej gole dały reprezentacji USA dwa złote medale olimpijskie, dopiero hat-trick w finale MŚ uczynił z niej supergwiazdę. W Wikipedii została... prezydentem, a rodacy chcą, by trafiła na banknot.
Kilka tygodni przed rozpoczęciem przygotowań do mistrzostw świata kobiet Carli Lloyd wyszła na trening. Na boisku lokalnego klubu Strikers w miejscowości Medford (stan New Jersey) wykonywała serię sprintów. To był wyczerpujący wysiłek, więc piłkarka próbowała trochę oszukać organizm. Myśli skierowała gdzie indziej, wyobraziła sobie, że jest w Vancouver - mieście finału MŚ 2015. - Biegałam, robiłam sprinty, było ciężko i nagle się "wyłączyłam". Wymarzyłam sobie, że w finale mundialu strzelam cztery bramki. To dość zabawne - wspomina Lloyd, która występuje w drugiej linii, jako klasyczna "dziesiątka".
Zabawne, a jednocześnie zdumiewające, bo wizja 32-letniej zawodniczki klubu Houston Dash sprawdziła się niemal w 100 procentach! 5 lipca, w finale rozgrywanych w Kanadzie MŚ, Lloyd grała jak natchniona. Wprawiła w osłupienie cały świat. Otworzyła wynik spotkania z Japonkami w trzeciej minucie, za chwilę trafiła po raz drugi, a w szesnastej minucie...Zobacz skrót spotkania finałowego, w tym trzy gole Lloyd.
Nie dba o billboardy i Twittera
Na mistrzostwa świata do Kanady reprezentacja USA jechała z jasno sprecyzowanym celem: 16 lat oczekiwania na złoto to za dużo, czas w końcu zdobyć ten tytuł. Na billboardach i w filmach reklamowych pojawiały się największe gwiazdy reprezentacji USA. Legenda kobiecego futbolu, zawodniczka z największą liczbą bramek w kadrze Abby Wambach. Następczyni Mii Hamm, znakomita na boisku i brylująca poza nim (w wielu efektownych sesjach zdjęciowych) Alex Morgan. Wreszcie ta, która wywołuje najwięcej skandali - bramkarka Hope Solo.
Carli Lloyd w tym gronie nie było. Specjalnie zresztą jej to nie przeszkadzało. - To fajnie, że nasz zespół jest obecny na rynku marketingowym, kilka zawodniczek w 100 procentach na to zasługuje. Ja zaś chcę pisać moją unikalną historię. Wolałabym być znana jako wielka zawodniczka niż jako ktoś z billboardu. Nie przejmuję się tym, jak wyglądam na boisku. Nie interesuje mnie to, ilu mam "followersów" na Twitterze - przyznaje. - Była zawsze nie w tej najbardziej znanej części zespołu, ale jakby na peryferiach - stwierdziła Jill Ellis, trenerka reprezentacji USA.
Przypadek Lloyd jest wyjątkowy. Piłkarka występuje w kadrze od 10 lat, rozegrała w niej ponad 200 meczów, a mimo to zawsze znajdowała się w drugim rzędzie. Bywało, że jej forma tak bardzo odbiegała od optymalnej, że kibice domagali się wyrzucenia jej z kadry. Nikt jednak na to się nie odważył. Carli bowiem posiada coś, czego nie ma żadna z jej koleżanek.
Specjalistka od ważnych bramek
W USA popularne jest słowo "clutch" - w odniesieniu do osób, które potrafią przesądzić o losach spotkania. Grając pod dużą presją, robią różnicę w najważniejszych momentach. Idealnie pasuje to do Lloyd. - Dla takich chwil się żyje. Uwielbiam je - mówi piłkarka.
W 2008 roku na igrzyskach olimpijskich w Pekinie po jej golu w dogrywce - w meczu z Brazylijkami - Amerykanki sięgnęły po złoto. Sytuacja powtórzyła się cztery lata później w Londynie. Tyle że tym razem Lloyd - w finale z Japonią (2:1) - "ukłuła" dwa razy. - Strzeliła kilka najważniejszych bramek w najnowszej historii amerykańskiego futbolu. A mimo to często brakuje jej na liście gwiazd - zauważył Mike DeCourcy z goal.com.
"Szpilę" Lloyd wbiła niedawno Pia Sundhage, była trenerka reprezentacji USA (w latach 2008-2012). Szwedka prowadziła na tegorocznych MŚ reprezentację swoich rodaczek. W grupie trafiły one na Amerykanki. Sundhage udzieliła wywiadu dla New York Times, w którym dość krytycznie wypowiedziała się o niektórych piłkarkach. Dostało się także Lloyd.
- To bardzo, bardzo delikatna sprawa. Carli była dla trenera wyzwaniem. Gdy czuła, że w nią wierzymy, mogła być jedną z najlepszych. Ale jeśli zaczynała kwestionować tę wiarę, mogła być jedną z najgorszych - powiedziała Sundhage.