Carli Lloyd: najbardziej niedoceniana gwiazda futbolu

Choć jej gole dały reprezentacji USA dwa złote medale olimpijskie, dopiero hat-trick w finale MŚ uczynił z niej supergwiazdę. W Wikipedii została... prezydentem, a rodacy chcą, by trafiła na banknot.

Michał Fabian
Michał Fabian

Kilka tygodni przed rozpoczęciem przygotowań do mistrzostw świata kobiet Carli Lloyd wyszła na trening. Na boisku lokalnego klubu Strikers w miejscowości Medford (stan New Jersey) wykonywała serię sprintów. To był wyczerpujący wysiłek, więc piłkarka próbowała trochę oszukać organizm. Myśli skierowała gdzie indziej, wyobraziła sobie, że jest w Vancouver - mieście finału MŚ 2015. - Biegałam, robiłam sprinty, było ciężko i nagle się "wyłączyłam". Wymarzyłam sobie, że w finale mundialu strzelam cztery bramki. To dość zabawne - wspomina Lloyd, która występuje w drugiej linii, jako klasyczna "dziesiątka".

Zabawne, a jednocześnie zdumiewające, bo wizja 32-letniej zawodniczki klubu Houston Dash sprawdziła się niemal w 100 procentach! 5 lipca, w finale rozgrywanych w Kanadzie MŚ, Lloyd grała jak natchniona. Wprawiła w osłupienie cały świat. Otworzyła wynik spotkania z Japonkami w trzeciej minucie, za chwilę trafiła po raz drugi, a w szesnastej minucie...
- Pomyślałam sobie: "Carli, dlaczego strzelasz z tak dużej odległości?". A za moment: "O mój Boże, piłka wpada do bramki!" - tak o niesamowitym uderzeniu Lloyd z połowy boiska mówiła jej koleżanka z kadry Megan Rapinoe. Lobując z ponad 50 metrów bramkarkę Japonii, Ayumi Kaihori, Carli przeszła do historii futbolu. Jako pierwsza kobieta strzeliła trzy gole w meczu o złoto MŚ. Jednocześnie był to najszybszy hat-trick w finale mundialu, licząc także rozgrywki męskie (Lloyd skompletowała go w 13 minut, a Geoff Hurst - w 1966 roku - potrzebował na to aż 102 minut). Amerykanki prowadziły wówczas 4:0, mecz zakończył się ich wygraną 5:2.

Zobacz skrót spotkania finałowego, w tym trzy gole Lloyd.

Nie dba o billboardy i Twittera

Na mistrzostwa świata do Kanady reprezentacja USA jechała z jasno sprecyzowanym celem: 16 lat oczekiwania na złoto to za dużo, czas w końcu zdobyć ten tytuł. Na billboardach i w filmach reklamowych pojawiały się największe gwiazdy reprezentacji USA. Legenda kobiecego futbolu, zawodniczka z największą liczbą bramek w kadrze Abby Wambach. Następczyni Mii Hamm, znakomita na boisku i brylująca poza nim (w wielu efektownych sesjach zdjęciowych) Alex Morgan. Wreszcie ta, która wywołuje najwięcej skandali - bramkarka Hope Solo.

Carli Lloyd w tym gronie nie było. Specjalnie zresztą jej to nie przeszkadzało. - To fajnie, że nasz zespół jest obecny na rynku marketingowym, kilka zawodniczek w 100 procentach na to zasługuje. Ja zaś chcę pisać moją unikalną historię. Wolałabym być znana jako wielka zawodniczka niż jako ktoś z billboardu. Nie przejmuję się tym, jak wyglądam na boisku. Nie interesuje mnie to, ilu mam "followersów" na Twitterze - przyznaje. - Była zawsze nie w tej najbardziej znanej części zespołu, ale jakby na peryferiach - stwierdziła Jill Ellis, trenerka reprezentacji USA.

Przypadek Lloyd jest wyjątkowy. Piłkarka występuje w kadrze od 10 lat, rozegrała w niej ponad 200 meczów, a mimo to zawsze znajdowała się w drugim rzędzie. Bywało, że jej forma tak bardzo odbiegała od optymalnej, że kibice domagali się wyrzucenia jej z kadry. Nikt jednak na to się nie odważył. Carli bowiem posiada coś, czego nie ma żadna z jej koleżanek.

Specjalistka od ważnych bramek

W USA popularne jest słowo "clutch" - w odniesieniu do osób, które potrafią przesądzić o losach spotkania. Grając pod dużą presją, robią różnicę w najważniejszych momentach. Idealnie pasuje to do Lloyd. - Dla takich chwil się żyje. Uwielbiam je - mówi piłkarka.

W 2008 roku na igrzyskach olimpijskich w Pekinie po jej golu w dogrywce - w meczu z Brazylijkami - Amerykanki sięgnęły po złoto. Sytuacja powtórzyła się cztery lata później w Londynie. Tyle że tym razem Lloyd - w finale z Japonią (2:1) - "ukłuła" dwa razy. - Strzeliła kilka najważniejszych bramek w najnowszej historii amerykańskiego futbolu. A mimo to często brakuje jej na liście gwiazd - zauważył Mike DeCourcy z goal.com.

"Szpilę" Lloyd wbiła niedawno Pia Sundhage, była trenerka reprezentacji USA (w latach 2008-2012). Szwedka prowadziła na tegorocznych MŚ reprezentację swoich rodaczek. W grupie trafiły one na Amerykanki. Sundhage udzieliła wywiadu dla New York Times, w którym dość krytycznie wypowiedziała się o niektórych piłkarkach. Dostało się także Lloyd.

- To bardzo, bardzo delikatna sprawa. Carli była dla trenera wyzwaniem. Gdy czuła, że w nią wierzymy, mogła być jedną z najlepszych. Ale jeśli zaczynała kwestionować tę wiarę, mogła być jedną z najgorszych - powiedziała Sundhage.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×