Mijają kolejne miesiące, podczas których Jacek Krzynówek siedzi na ławce rezerwowych lub na trybunach, a kolejne kluby nie mogą wykupić Polaka z Wolfsburga. Problem zawsze jest ten sam. Szkoleniowiec "Wilków" Felix Magath, mimo że nie widzi "Krzynka" w składzie, nie chce go puścić do innych zespołów dyktując cenę odstępnego nie do zaakceptowania przez zainteresowane kluby.
W zimowym okienku transferowym polskim piłkarzem ponownie zainteresowało się kilka klubów, w tym m.in. Arminia Bielefeld, Hannover 96 oraz Legia Warszawa. - Legia? To brzmi świetnie. Wielki klub z tradycjami. Mam dość grzania ławy. Jeszcze 2-3 lata mogę pograć na wysokim poziomie - mówił przed kilkoma tygodniami Krzynówek.
Reprezentant Polski w Warszawie miałby zastąpić Edsona, z którym Legia nie przedłużyła kontraktu. Jego obecność w zespole na pewno posłużyłaby również młodemu Maciejowi Rybusowi, który mógłby się wiele od niego nauczyć. - Z Jackiem dobrze znamy się jeszcze ze wspólnych czasów gry w reprezentacji. Zawodnik tak doświadczony i z takim profesjonalnym podejściem byłby dla nas dużym wzmocnieniem - przyznał dyrektor ds. sportowych Legii, Mirosław Trzeciak.
Mimo wszystko na dzień dzisiejszy jego transfer do Legii wydaje się mało prawdopodobny. Podczas ostatniego okresu transferowego Magath od potencjalnych kupców zażądał kwoty około dwóch milionów euro. Nie jest tajemnicą, że warszawski klub podczas tej zimy nie zapłaci za żadnego zawodnika choćby połowy tej kwoty. Na domiar złego niemiecki szkoleniowiec wciąż powtarza, że Krzynówek jest mu potrzebny. - Na dzień dzisiejszy nie ma tematu sprowadzenia Krzynówka. Nie ma on zgody na odejście z klubu - poinformował w czwartek Trzeciak.
Krzynówek jest zawodnikiem Wolfsburga od sierpnia 2006 roku. Rozegrał 151 spotkań w Bundeslidze i strzelił w nich 22 bramki. W pierwszym sezonie w Wolfsburgu rozegrał 32 spotkania zdobywając 3 bramki. Później było już tylko gorzej, a od kilku miesięcy jest zaledwie rezerwowym.