Dawid Florian do Lecha trafił w letnim okienku transferowym w 2007 roku z Sandencji Nowy Sącz. Trener Franciszek Smuda nazwał go nawet drugim Jakubem Błaszyczkowskim. Głównym atutem tego zawodnika miał być świetny drybling. I rzeczywiście był. Florian miał zastąpić Zbigniewa Zakrzewskiego, który wyjechał do Szwajcarii.
Wychowanek Victorii Jaworzno dobrze wprowadził się do Kolejorza. Już w debiucie radził sobie znakomicie i niemiłosiernie „kręcił” piłkarzami Korony Kielce. Potem mimo iż zagrał tylko kilka minut przeciwko Górnikowi Zabrze zdołał zanotować asystę, po kapitalnej indywidualnej akcji. Mimo dobrych występów nie otrzymywał dłuższych szans gry. Łącznie w Lechu na boisko wybiegł tylko w ośmiu spotkaniach ekstraklasy, spędzając na nim 53 minuty. Mimo udanego wejścia do drużyny Florian przestał błyszczeć. Franciszek Smuda mówił, że był również najsłabszy na treningach.
Mający spory potencjał zawodnik został zimą wypożyczony do Znicza Pruszków. Tam również zagrał tylko w ośmiu spotkaniach. Początkowo pruszkowianie chcieli z niego zrezygnować i oddać go przedwcześnie do Lecha. Ostatecznie został jednak w drugoligowym klubie.
W tym sezonie zagrał w trzynastu meczach, ale tylko pięć z nich rozpoczynał w podstawowym składzie. Ani razu nie zaliczył spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Łącznie występował przez 562 minuty i zdołał pokonać bramkarza Floty Świnoujście.
Wydawało się, że teraz Florian wróci do poznańskiego klubu, bowiem jego okres wypożyczenia dobiegł końca. Nie miałby on jednak zbyt wielkich szans na grę w pierwszej drużynie. Pewne miejsce na prawej pomocy ma Sławomir Peszko. Co prawda nie miał on w rundzie jesiennej konkurencji, ale po kontuzji do formy wraca Marcin Kikut, który mimo iż ostatnio grał na obronie, to jest nominalnym pomocnikiem i to on może stanowić alternatywę dla Peszki. Dlatego podjęta została decyzja, że Florian jeszcze przez pół roku będzie reprezentować barwy Znicza.