Gospodarze sobotniego spotkania już od pierwszych minut ruszyli do ataku, na co zupełnie nieprzygotowani wydawali się być przyjezdni. Z każdą kolejną akcją pod bramką Rafała Dobrolińskiego było coraz groźniej. Niefrasobliwość gości ukarana została zresztą już w 10. minucie spotkania, kiedy wychodzącego na czystą pozycję Cezarego Demianiuka faulował Adrian Jurkowski. Po chwili burzliwych dyskusji i przepychanek arbiter pokazał obrońcy GKS-u Katowice czerwoną kartkę. Do piłki ustawionej tuż przed polem karnym podszedł zaś Seweryn Michalski i ładnym, mierzonym strzałem pokonał zasłoniętego przez mur bramkarza zespołu ze Śląska.
Gospodarze po objęciu prowadzenia nie zamierzali zwalniać tempa i dalej regularnie nękali defensywę rywali. W 23. minucie po indywidualnej akcji Bartłomieja Bartosiaka okazję do podwyższenia wyniku miał Patryk Rachwał, ale kapitanowi PGE GKS-u Bełchatów zabrakło dokładności. Piłkarze spadkowicza z ekstraklasy nie zrażali się jednak niepowodzeniami i cierpliwie konstruowali kolejne akcje ofensywne. Na zakończenie jednej z nich z dystansu w poprzeczkę trafił Lukas Kuban.
Dominacja podopiecznych Rafała Ulatowskiego w pierwszej części spotkania nie podlegała dyskusji. Mocno odmłodzony skład zespołu z województwa łódzkiego dyktował warunki gry przez całe 45 minut, niemal nie schodząc z połowy przeciwnika. Do potwierdzenia jego zdecydowanej przewagi brakowało tylko kolejnych bramek. Osłabieni goście często mieli poważne problemy już choćby z wyprowadzaniem piłki z własnego pola karnego. W związku z tym, pod bramką debiutującego w rozgrywkach I ligi Pawła Lenarcika meldowali się bardzo rzadko.
Po zmianie stron inicjatywa wciąż należała do miejscowego zespołu, choć stwarzanie groźnych sytuacji sprawiało im dużo więcej problemów, niż przed przerwą. Po kwadransie od wznowienia główką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nieźle uderzył Vaclav Cverna, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki gości. Do głosu coraz częściej zaczęli jednak dochodzić katowiczanie. Z czasem mecz się wręcz wyrównał, a gospodarze wydawali się nie mieć w tym okresie żadnego pomysłu na sforsowanie formacji defensywnej GKS-u.
W 78. minucie odzyskujący rezon podopieczni Piotra Piekarczyka doprowadzili wreszcie do wyrównania. Strzelcem gola okazał się wprowadzony niewiele wcześniej do gry Filip Burkhardt, który w zamieszaniu podbramkowym potrafił wykorzystać dogranie Rafała Pietrzaka i pokonać bezradnego Lenarcika. Gościom wciąż było jednak mało i osiem minut później wyszli na prowadzenie 2:1. Po ładnie rozegranej akcji, tuż zza pola karnego, płaskim strzałem przy słupku, bramkarza gospodarzy pokonał Łukasz Pielorz, wprawiając w osłupienie miejscowych kibiców.
W samej końcówce z boiska wyleciał kolejny z katowiczan - Grzegorz Goncerz, ale nie przeszkodziło to jego zespołowi dotrwać do szczęśliwego końca i dość niespodziewanie pokonać na wyjeździe PGE GKS Bełchatów 2:1. Gospodarze zanotowali drugą porażkę z rzędu i mogą stracić kontakt ze ścisłą czołówką tabeli. Przyjezdni zaś, po dwóch kolejnych porażkach, wreszcie mają powody do zadowolenia i okazję, by odetchnąć z ulgą.
PGE GKS Bełchatów - GKS Katowice 1:2 (1:0)
1:0 - Seweryn Michalski 12'
1:1 - Filip Burkhardt 78'
1:2 - Łukasz Pielorz 86'
PGE GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik - Piotr Witasik, Seweryn Michalski, Vaclav Cverna, Lukas Kuban, Łukasz Wroński (56' Szymon Stanisławski), Patryk Rachwał, Lukas Klemenz, Bartłomiej Bartosiak (80' Mateusz Szymorek), Cezary Demianiuk (56' Jakub Serafin), Hieronim Gierszewski.
GKS Katowice: Rafał Dobroliński - Rafał Pietrzak, Mateusz Kamiński, Adrian Jurkowski, Łukasz Pielorz, Alan Czerwiński, Adrian Frańczak (61' Aleksander Januszkiewicz), Povilas Leimonas, Wojciech Trochim, Daniel Ciechański (61' Paweł Szołtys), Grzegorz Goncerz (68' Filip Burkhardt).
Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).
Żółte kartki: Lukas Kuban, Seweryn Michalski (PGE GKS Bełchatów)
Czerwona kartka: Adrian Jurkowski /10' - za faul taktyczny/, Grzegorz Goncerz /90' - za brutalny faul/ (GKS Katowice)