Co z pozycją Piszczka? "W takich warunkach najlepszy obrońca nie dałby rady"

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Łukasz Piszczek
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Łukasz Piszczek

W ciągu ostatnich dwóch lat Łukasz Piszczek opuścił 34 mecze. Ze względu na częstą nieobecność kluczowego zawodnika, Adam Nawałka powinien poważnie brać pod uwagę inne warianty.

Za mecz eliminacji mistrzostw Europy z Niemcami Piszczkowi dostało się bardzo mocno. Uznano go winnym dwóch pierwszych bramek. Wojciech Kowalczyk na antenie Polsatu mówił nawet o początku końca tego zawodnika w reprezentacji Polski. Były legionista nie wziął jednak pod uwagę stanu zdrowia i braku rytmu meczowego, a także doznanej jeszcze przed rozpoczęciem spotkania kontuzji. Dodatkowo forma gracza BVB jest coraz gorsza: w dwóch kolejnych sezonach jego średnia not według "Kickera" wynosiła 3,41 oraz 3,61 (im niższa ocena, tym lepszy występ).

Oczywiście, samo przewidywanie rychłego pożegnania 30-letniego zawodnika brzmi abstrakcyjnie. - Zdecydowanie nie zgadzam się z Wojtkiem. Oczywiście Łukasz nie zagrał świetnych zawodów, ale nie obwiniałbym tylko jego. Nawet najlepszy obrońca na świecie nie poradziłby sobie w takich warunkach. Pomijam już kłopoty zdrowotne. Występujący na prawym skrzydle Arkadiusz Milik prawie wcale mu nie pomagał. Defensywni pomocnicy też nie asekurowali - uważa były reprezentant Polski Maciej Murawski.

Jest coś jeszcze. Joachim Loew bardzo szybko wyczuł, że właśnie tam mamy słaby punkt, koncentrując działania ofensywne właśnie w pobliżu Piszczka. - Lewoskrzydłowym był Karim Bellarabi, czyli bardzo szybki gracz. Do akcji ofensywnych często podłączał się Jonas Hector, a w kierunku Piszczka schodzili również Mesut Oezil i Mario Goetze. Dodatkowo nasi gracze ofensywni nie wywierali zbyt dużej presji na środkowych obrońcach oraz pomocnikach drużyny niemieckiej. A występują tam gracze, którzy - niezależnie od długości podania – zagrywają piłkę fenomenalnie. Pamiętajmy, że cały czas wymieniam utrudnienia zawodnika, który czuł się nie najlepiej - dodaje Murawski, którego zdaniem Piszczek w końcu dojdzie do odpowiedniej dyspozycji.

Nie musimy się martwić

Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Od 2013 roku "Piszczu" wciąż nie odnalazł odpowiedniej formy. Już poprzednie dwa sezony były dla niego szczególnie trudne. Najpierw przez operację biodra Borussia Dortmund nie mogła korzystać z jego usług w 19 spotkaniach. Rok później sytuacja wyglądała niewiele lepiej: reprezentant Polski opuścił 15 meczów.

Na początku obecnej edycji rozgrywek Bundesligi zawodnik BVB znów doznał kontuzji. Tym razem lekki uraz, którego Piszczek nabawił się podczas treningu, wykluczył go na kilka dni. Teraz doszły kolejne kłopoty zdrowotne. - Łukasz ma problem z przywodzicielem. Ból czuł już przed meczem, ale chciał wystąpić. Uraz pogłębiał się z każdą minutą - tłumaczył lekarz kadry dr Jacek Jaroszewski. Jak podaje oficjalna strona Borussii, piątkowy uraz wykluczy go z gry na co najmniej 10 dni.

W obliczu niekończącego się leczenia Piszczka selekcjoner powinien poważnie brać pod uwagę szykowanie alternatywy na prawą obronę. Najlepszą kandydaturą wydaje się być zawodnik 1.FC Koeln, Paweł Olkowski. - Nie martwiłbym się w ogóle o tę pozycję - mówi Murawski. - Poza Olkowskim, jest jeszcze Artur Jędrzejczyk. Wprawdzie nie radzi sobie z ofensywą, ale w tyłach zapewnia spokój - dodaje.

Jędrzejczyk na tej pozycji w reprezentacji grywał sześciokrotnie. Właśnie jako prawy obrońca debiutował podczas meczu z Ekwadorem przed pięcioma laty. Natomiast Waldemar Fornalik korzystał z jego usług właśnie tam podczas spotkań przeciwko Liechtensteinowi, Mołdawii, Danii, Czarnogórze oraz Ukrainie. Dopiero Adam Nawałka przesunął Jędrzejczyka na lewą stronę. Dlatego również on może być alternatywą dla ciągle pauzującego Piszczka.

Borussia poszuka następcy?

Problem kontuzji tego zawodnika odczuwa przede wszystkim trener Borussii Dortmund, Thomas Tuchel. W jego drużynie brakuje prawego obrońcy z prawdziwego zdarzenia. Ostatnio na tej pozycji wystąpił Matthias Ginter. Kolejnymi opcjami są jeszcze nominalnie lewy obrońca Erik Durm (przesunięty przez Juergena Kloppa z ataku na prawą, a następnie - z konieczności - lewą stronę defensywy) oraz stoper Sokratis Papastathopoulos. - Nie zapominajmy o Gonzalo Castro, którego bardzo awaryjnie można przesunąć ze środka pomocy do boku defensywy. Wydaje się jednak, że Polaka zastępował będzie właśnie Ginter, który robił to nieźle - mówi dziennikarz "der Westen" Sebastian Wessling.

- Największym atutem Gintera jest gra defensywna. Tu wypada zdecydowanie lepiej od Piszczka i Durma. Problem w porównaniu z resztą leży w ofensywie. Ginterowi brakuje dynamiki, szybkości oraz umiejętności dryblingu - uważa Wessling, według którego Borussia na razie nie będzie szukała następcy reprezentanta Polski. - Nie ma takiej potrzeby. Durm też złapał kontuzję i nikt nie wie, jak długo będzie pauzował, a mimo to jest wiele alternatyw - przekonuje.

Pytanie tylko, jak długo na Signal Iduna Park znosić będą ciągłe kłopoty zdrowotne Piszczka. Urazy doprowadziły już do pożegnania Jakuba Błaszczykowskiego. Zresztą, "Piszczu" również wskoczył do składu za wiecznie leczącego się Patricka Owomoyelę. W przypadku Niemca trwały jednak ponad trzy lata z krótkimi przerwami.

Mateusz Karoń

Źródło artykułu: