Reprezentacja Polski ma drugi najlepszy bilans bramek spośród wszystkich reprezentacji grających w eliminacjach Euro 2016. W ośmiu meczach Biało-Czerwoni strzelili 29 goli, a stracili siedem. Lepszym bilansem mogą pochwalić się jedynie reprezentanci Anglii, którzy przy 26 zdobytych bramkach stracili tylko trzy.
Co prawda Polacy strzelili 15 goli Gibraltarowi, a osiem Gruzji, ale nawet w meczach z takimi rywalami nie zawsze łatwo jest o tak wysoką skuteczność. Dla porównania - Niemcy u siebie zwyciężyli z Gibraltarem 4:0.
[ad=rectangle]
Skąd tak duża liczba bramek reprezentacji Polski? - Wiele lat mówiło się, że mamy trzech dobrych piłkarzy z Borussii i dobrego bramkarza Wojciecha Szczęsnego. Tyle że czterech piłkarzy to zdecydowanie za mało, żeby coś osiągnąć. Zwłaszcza w ofensywie - podkreśla w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty dziesięciokrotny reprezentant Polski Radosław Gilewicz.
- Wydaje mi się, że zeszłoroczne zwycięstwo z Niemcami odmieniło reprezentację. Drużyna bardziej się otworzyła. Teraz każdy może strzelić gola. Jesteśmy nieobliczalnym zespołem, który potrafi grać do przodu i ma jakość - ocenia.
Trener Adam Nawałka od pierwszego dnia pracy w roli selekcjonera powtarzał, że ma pomysł, co zrobić, żeby w kadrze regularnie zaczął strzelać gole Robert Lewandowski. Wkrótce powierzył mu funkcję kapitana. Dziś „Lewy” z dziesięcioma bramkami na koncie jest liderem strzelców eliminacji Euro 2016.
Czy kapitańska opaska mogła mieć wpływ na poprawę jego skuteczności? - Nie sądzę - odpowiada bez namysłu Gilewicz. - Robert bierze odpowiedzialność za drużynę, ale tak naprawdę nie potrzebuje opaski, żeby mieć pewność siebie. Zawsze ją miał.
- Wcześniej zdarzały się mecze, w których grał dobrze, ale brakowało mu wsparcia. Dziś w akcjach ofensywnych może liczyć na pomoc i dzięki temu łatwiej mu się gra. Uważam, że trener Adam Nawałka wykonał dobrą pracę z innymi piłkarzami, a nie tylko z Robertem. Dziś akcje nie są skupione tylko na tym, żeby podać do Lewandowskiego. Jest więcej chłopaków, którzy mogą zaskoczyć przeciwnika - ocenia Gilewicz.
- Selekcjoner zwrócił uwagę na to, żeby inni także brali odpowiedzialność na siebie, wypracowywali sytuacje i strzelali gole. I widać, co się dzieje. W eliminacjach wyskakują kolejni piłkarze, którzy zdobywają bramki i zaliczają asysty. Są Arek Milik i Kamil Grosicki, a miejmy nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejni - dodaje były napastnik niemieckich i austriackich klubów.
Od początku eliminacji świetnie sprawdza się ustawienie z dwójką napastników. Arkadiusz Milik, który gra obok Roberta Lewandowskiego, zdobył już sześć bramek i zaliczył pięć asyst.
Niedawno były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Engel stwierdził w programie Grupy Wirtualna Polska "Sektor Gości", że jego zdaniem w polskim systemie szkolenia i w polskich drużynach zawsze najlepiej sprawdzało się ustawienie z dwójką zawodników w ataku. Radosław Gilewicz nie do końca zgadza się z tą opinią.
- Nie odważyłbym się tak powiedzieć. Taka teoria jest dla mnie trochę na wyrost. Każdy trener ma swoją wizję gry i ustala taktykę. Poza tym zdarzało się, że i były selekcjoner Waldemar Fornalik wystawiał dwóch napastników, a i tak ciągle coś szwankowało i brakowało skuteczności - przypomina.
- Faktem jest jednak, że ten eksperyment u Adama Nawałki wypalił. Milik i Lewandowski spisują się znakomicie i w kolejnych meczach warto wystawiać ich obu. Jest bardzo dobrze i trzeba to kontynuować - nie ma wątpliwości.