Trenerzy w Polsce nie mają komfortu pracy? "Przykład Alexa Fergusona? W Polsce to niedoczekanie!"

WP SportoweFakty / Paweł Berek / Piłka nożna
WP SportoweFakty / Paweł Berek / Piłka nożna

Na zapleczu ekstraklasy karuzela trenerska rozkręciła się jeszcze przed sezonem, a w trakcie rozgrywek pracę straciło już czterech szkoleniowców. Czy w Polsce brakuje zaufania do trenerów?

Rozgrywki I ligi toczą się w emocjonującym tempie, ciekawie jest nie tylko na boiskach, ale i w sztabach szkoleniowych. Dotychczas pracę straciło czterech trenerów, ponadto jeden jeszcze przed startem sezonu. Ostatnią ofiarą jest Mariusz Rumak, który pożegnał się z Zawiszą Bydgoszcz.

W meczu 7. kolejki Rozwój Katowice zanotował już piątą porażkę, ale pierwszą pod wodzą nowego-starego trenera, Mirosława Smyły. Ślązacy przegrali z liderem, Chrobrym Głogów w stosunku 0:1. Jednak należy zaznaczyć, że w drugiej połowie byli strona przeważającą.

Na pomeczowej konferencji trener Chrobrego nie krył radości z powrotu Smyły do Rozwoju. - Fajnie, że Mirek wrócił. W Polsce jest tak, że jak ktoś jest, to się go nie do końca ceni. Tutaj fajnie ze strony klubu, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, że ktoś jest długo, to jest nienormalne. Właśnie nie, właśnie w tym kierunku, piłkarz jak czuje, że to nie trener po złym wyniku poleci, to proszę mi wierzyć, że nie ma czasu na głupie myślenie, pracuje i z każdego kryzysu można wtedy wyjść z drużyną - powiedział Ireneusz Mamrot, który w klubie z Głogowa pracuje nieprzerwanie od grudnia 2010 roku.

- Alex Ferguson kiedyś powiedział: że on tutaj w szatni ma do czynienia z taką sytuacją, że piłkarze myśleli, że go tutaj nie ma. Zawsze wiedzieli, że on będzie w tej drużynie. No w Polsce to jest niedoczekanie i tak nigdy nie będzie, ale fajnie że Mirek wrócił, bo to jest forma nagrody, docenienia tego, co zrobił kiedyś - kontynuował Mamrot.

Mirosław Smyła pracował już w Rozwoju, w latach 2010-2013, w dodatku z sukcesami, gdyż mógł świętować awans do II ligi zachodniej czy 1/16 finału Pucharu Polski. Szkoleniowiec zgodził się z opinią Ireneusza Mamrota.

- Podpisuje się całkowicie, żeby trenerzy mieli w Polsce więcej czasu na pracę na wszystkich poziomach. Ci pracujący z młodzieżą, z dziećmi, są też pod dużą presją rodziców, bo oni wierzą, że to może coś zmienić. Gdyby podejście było takie do trenera, że przychodzi i potrzebuje trochę czasu, to myślę, że wiele klubów by grało lepiej w piłkę - ocenił.

Marek Motyka stracił pracę w Rozwoju przez niezadowalające wyniki, po zwycięstwie w inauguracyjnej kolejce jego podopieczni raz zremisowali i czterokrotnie przegrali. Jak przyznał Ireneusz Mamrot, komfort pracy odczuwany w klubie przekłada się właśnie na wyniki osiągane przez drużynę.

- Czternaście punktów to jest za mało żeby się utrzymać. Każdy zespół, ja to zawsze mówię, ma jakiś słabszy moment w sezonie. Wtedy się wszystko poznaje, jak to będzie wyglądało. Gdy graliśmy o awans z II ligi, był moment, że odskoczyliśmy w tabeli i potem złapaliśmy kryzys. Chyba na jedną kolejkę spadliśmy o trzy miejsca. Przełamaliśmy to. Potem kryzys nastąpił z innymi drużynami i z powrotem odskoczyliśmy. Tu trzeba mieć komfort, najpierw żeby odskoczyć od dołu tabeli, bo to jest najważniejsze. Dzisiaj można sobie mówić. My to przerabialiśmy wiosną. Czołowi zawodnicy złapali kontuzje i szanse poszły. Jest rywalizacja, mamy szerszą kadrę, wyciągnęliśmy wnioski, ale w każdym zespole są tacy piłkarze, których jest trudno zastąpić. Mam nadzieję, że kontuzje będą nas omijały - powiedział Mamrot.

Źródło artykułu: