Skończył się pucharowy sen III-ligowej Wdy. "Dwie klasy różnicy były widoczne"

Piłkarze ze Świecia dotarli do 1/8 finału Pucharu Polski. W tym etapie trafili na Zagłębie Sosnowiec, które wykorzystało słabości rywali i odniosło pewne zwycięstwo.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
piłka nożna / piłka nożna

Na szczeblu centralnym rozgrywek Pucharu Polski piłkarze Wdy Świecie mieli sporo szczęścia i to nie jeden raz. W rudzie wstępnej mieli zmierzyć się z Limanovią Limanowa, ale zespół ten wycofał się z Pucharu. W pierwszej rundzie Wda pokonała 1:0 Legionovię Legionowo.

Natomiast w 1/16 finału III-ligowiec zagrał z Koroną Kielce. Choć kielczanie nie wystąpili w najmocniejszym składzie, to wygrali 1:0, wykorzystując jeden z dwóch rzutów karnych, których podyktowanie wzbudzało wiele kontrowersji. Ponadto w doliczonym czasie gry sędzia nie uznał Wdzie strzelonej bramki. W ten sposób do dalszej rundy awansowała Korona. Jednak po raz kolejny los sprzyjał piłkarzom ze Świecia, przez pięć minut na boisku przebywał nieuprawniony do tego zawodnik - Adam Zawierucha. Ten szczegół sprawił, że wynik meczu został zweryfikowany jako walkower dla Wdy.

Szczęście zawodników Wdy wyczerpało się i w 1/8 finału musieli uznać wyższość Zagłębia Sosnowiec. - Dwie klasy różnicy były widoczne niemal w każdym momencie. Udało nam się trochę strachu napędzić Zagłębiu i z tego jesteśmy zadowoleni - podkreślił Grzegorz Wódkiewicz.

Jego podopieczni otworzyli wynik wtorkowego spotkania. W 13. minucie, dzięki temu że Szymon Gąsiński zagrał ręką poza polem karnym, Wda miała rzut wolny spod linii końcowej. Do piłki podszedł Patryk Urbański, huknął, a po złej interwencji Gąsiński wepchnął piłkę do bramki.

W dalszej części meczu już tak dobrze nie było, sosnowiczanie przejęli inicjatywę i zaczęli dyktować tempo gry. W efekcie zaliczyli cztery trafienia, które zagwarantowały im pewny awans do ćwierćfinału.

- Szkoda tych straconych bramek. Zespół gości powinien strzelić je wcześniej, a tak naprawdę trochę niedosyt był, to te dwa gole padły po takich indywidualnych błędach naszej drużyny - przyznał szkoleniowiec.

Tym samym dla zespołu Grzegorza Wódkiewicza skończył się pucharowy sen i muszą oni wrócić do ligowej rzeczywistości. - Wynik padł sprawiedliwy. Dla nas rozgrywki się zakończyły, przygotowujemy się teraz do ligowych meczów - zaznaczył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×