Na liście 50 najlepszych wyników w historii Bundesligi po 7. kolejce tylko jeden należy do Schalke 04 Gelsenkirchen - w 1971 roku, czyli 44 lata temu, zespół z Zagłębia Ruhry miał 6 zwycięstw oraz jedną porażkę na koncie i otwierał ligową tabelę. Później Schalke nieraz walczyło o najwyższe cele, ale na początku sezonu nie wygrywało regularnie.
Teraz zespół Andre Breitenreitera wygrał 5 razy oraz zaliczył remis i porażkę. Ma 16 punktów, bilans bramkowy 10:5 i plasuje się na trzeciej pozycji w tabeli. Do wspomnianej najlepszej "50" Schalke nie wskoczyło na skutek dosyć przeciętnego stosunku goli - ostatnią pozycję zajmuje drużyna z 16 "oczkami" i stosunkiem goli +11.
- Wygrana w Hamburgu była niezwykle ważna, zwłaszcza że rywal udanie rozpoczął sezon. To były dobre zawody, HSV nie miało wielu dogodnych sytuacji, a zespół naprawdę cieszy się piłką. Liczymy, że za tydzień znów zwyciężymy, tym razem z 1.FC Koeln - przyznaje dyrektor sportowy Horst Heldt po sobotnim triumfie 1:0 na Volksparkstadion.
W trzecim meczu z rzędu o sukcesie Schalke zadecydował przede wszystkim Leroy Sane. 19-latek strzelił trzy spośród czterech goli drużyny, uwzględniając pojedynki z VfB Stuttgart, Eintrachtem Frankfurt i Hamburgerem SV. - Niewątpliwie ma ogromny potencjał, ale nie możemy go przesadnie wychwalać. To nie byłoby dla niego korzystnie, podobnie jak my nie powinniśmy wpadać w euforię - zaznacza trener Breitenreiter.