Po raz pierwszy od zwolnienia z Piasta Gliwice Marcin Brosz przybył na Okrzei w roli trenera drużyny gości. Było to dla niego nietypowe wydarzenie. - Nie ukrywam, że nie potrafiłem odnaleźć się w naszej szatni, bo pierwszy raz widziałem tę gości. Byłem przyzwyczajony do miejsca dla gospodarzy. Ale pracownicy klubu przywitali mnie naprawdę miło i bardzo im za to dziękuję. Budujące jest to, że ludzie pamiętają o dokonaniach - powiedział Brosz, szkoleniowiec Korony Kielce.
Samo spotkanie zakończyło się skromnym zwycięstwem Scyzoryków 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył Bartłomiej Pawłowski. - Oglądaliśmy niezły mecz, ale zdaję sobie sprawę, że kibice mogli oczekiwać więcej, bardziej otwartej piłki. My nie mogliśmy sobie jednak na to pozwolić, bo przyjechaliśmy na teren lidera, który wygrał u siebie wszystko w tym sezonie. Mieliśmy założenia, że w razie korzystnego dla nas wyniku przez ostatnie pół godziny się cofniemy, nastawimy się na grę z kontrataku i tak właśnie było. Słowa uznania należą się również Zbigniewowi Małkowskiemu, który obronił rzut karny - skomentował opiekun kielczan.
Brosz jest zadowolony z lokaty swojej byłej drużyny i wypowiada się o niej w samych superlatywach. - Cieszę się, że Piast jest na pierwszym miejscu, ale my też mamy swoje cele. Znajomość klimatu Okrzei była z pewnością pomocna, ale zwycięstwo z liderem nie jest przypadkiem. Każdy wykonał dobrze swoją pracę, więc możemy być zadowoleni. Jeśli chodzi o samą postawę gospodarzy, to bardziej utkwiło mi w pamięci sześć zwycięstw z rzędu, aniżeli dwa ostatnie pojedynki bez wygranej - spuentował 42-latek.
[event_poll=52823]