Przed dwoma tygodniami Sevilla wróciła z Manchesteru na tarczy, choć długimi fragmentami była zespołem lepszym od The Citizens i tylko brak szczęścia sprawił, że uległa wicemistrzom Anglii 1:2. Tym razem jednak zespół Grzegorza Krychowiaka był o klasę słabszy od Manchesteru City, który wygrywając w stolicy Andaluzji, zrobił duży krok w kierunku awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tymczasem dla Sevilli porażka z Anglikami oznacza w praktyce rychłe pożegnanie z Champions League. Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej Hiszpanie mają pięć punktów straty do miejsca gwarantującego awans do kolejnej rundy rozgrywek.
Na uwagę zasługuje fakt, że The Citizens przyjechali na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan bez rehabilitujących się po urazach Sergio Aguero i Davida Silvy, czyli dwóch najważniejszych ofensywnych ogniw, a Kevin De Bruyne zaczął mecz na ławce. Mimo to wicemistrzowie Anglii potrafili obnażyć wszystkie słabości zdobywcy Ligi Europy 2014/2015.
Goście rzucili się na Sevillę od pierwszego gwizdka. Zegar nie wskazywał jeszcze 5. minuty, a wicemistrzowie Anglii mieli na koncie już trzy uderzenia na bramkę Sergio Rico, a czwarta próba (8. minuta) dała im prowadzenie 1:0. Fernandinho uruchomił prostopadłym podaniem Raheema Sterlinga, który z zimną krwią pokonał Rico. Anglik nie był w łatwej sytuacji, ale z ostrego kąta udało mu się posłać piłkę do bramki Sevilli.
The Citizens poszli za ciosem i kilkadziesiąt sekund później golkipera gospodarzy zatrudnił Aleksandar Kolarov. Po strzale Serba Rico udanie interweniował, ale po chwili skapitulował po raz drugi. Fatalny błąd popełnił Coke, który przy linii bocznej boiska stracił piłkę na rzecz Sterlinga, który wpadł z futbolówką w pole karne i dograł ją do Wilfrieda Bony'ego. Strzał Iworyjczyka Rico obronił, ale wobec dobitki Fernandinho był już bezradny.
Ledwie centymetrów zabrakło do tego, by jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa gry lider Premier League prowadził w Sewilli aż 3:0. W 13. minucie Jesus Navas uderzył z ostrego kąta tak, że Rico był bez szans na interwencję, ale na jego szczęście piłka odbiła się od słupka.
Tak zdezorganizowana w defensywie Sevilla nie była nawet w meczu o Superpuchar Europy z Barcelona (4:5). The Citizens z łatwością zdobywali teren zarówno skrzydłami,jak i środkiem, co nie świadczy dobrze też o Grzegorzu Krychowiaku, a następnie bez kłopotu dochodzili do sytuacji strzeleckich.
Gospodarze nie mieli już nic do stracenia, więc rzucili się do odrabiania strat. Pierwszą okazję na zdobycie kontaktowej bramki ekipa Unaia Emery'ego stworzyła sobie już w 15. minucie, ale wysiłek kolegów zniweczył Fernando Llorente, który po centrze Vitolo znalazł się z piłką tuż przed bramką City, a posłał ją nad poprzeczką.
10 minut później Coke naprawił swój koszmarny błąd, po którym goście strzelili drugiego gola. Kapitan Sevilli przedarł się z piłką pod końcową linię boiska i miękko dośrodkował futbolówkę wprost do Benoit Tremoulinasa, który bez problemu posłał ją do bramki. Po chwili bliski doprowadzenia do remisu był Timothee Kołodziejczak, ale jego "główkę" po centrze z rzutu rożnego w świetnym stylu obronił Joe Hart. Reprezentant Anglii nie miał dużo czasu na reakcję po strzale Francuza, więc zdążył jedynie odbić piłkę przed siebie, dopadł do niej Vicente Iborra, ale nie skorzystał z prezentu i z trzech metrów uderzył tylko w boczną siatkę.
Zgodnie z maksymą mówiącą, że "najlepszą obroną jest atak" Manchester City ruszył do odzyskania dwubramkowej przewagi i szybko dopiął swego. Nie niepokojony przez nikogo na prawym skrzydle Navas dograł płasko w pole karne do pozostawionego bez opieki Bony'ego, a ten pokonał Rico pewnym uderzeniem z 12 metrów.
W końcowych minutach I połowy Sevilli udało się zepchnąć gości do defensywy, a szturm gospodarzy powinien być zakończony rzutem karnym podyktowanym za faul Fernando na Krychowiaku. Norweski sędzia Svein Oddvar Moen nie wskazał jednak na "wapno", choć miał ku temu mocne podstawy.
Tuż po zmianie stron Sevilli udało się przejąć kontrolę nad spotkaniem, ale w II połowie ani razu nie zagroziła bramce Harta! W II połowie Sevilla prowadziła grę, ale nie oddała ani jednego uderzenia w światło bramki rywali. Tymczasem kolejne szanse wykreowali sobie goście. W 54. minucie Fernandinho uderzył z 10 metrów wprost w Rico, a chwilę później z linii pola karnego tuż obok bramki piłkę posłał Bony. W obu przypadkach w roli asystenta wystąpił rozgrywający bardzo dobre zawody Sterling. W 70. minucie środkiem pola pomknął Yaya Toure, ale po jego strzale z 15 metrów piłka jedynie otarła się o słupek bramki Rico.
Porażka z Manchesterem City oznacza, że dobiegła końca świetna seria zespołu ze stolicy Andaluzji, który wygrał 10 ostatnich domowych meczów w rozgrywkach UEFA.
Grzegorz Krychowiak tradycyjnie rozegrał pełne 90 minut, ale tym razem nie zaprezentował się tak dobrze jak przed dwoma tygodniami na Etihad Stadium, choć nie był najsłabszym ogniwem Sevilli. Co istotne, po zejściu Coke, które miało miejsce w 54. minucie, Polak przejął kapitańską opaskę.
Sevilla FC - Manchester City 1:3 (1:3)
0:1 - Sterling 8'
0:2 - Fernandinho 11'
1:2 - Tremoulinas 25'
1:3 - Bony 36'
Składy:
Sevilla: Sergio Rico - Coke (56' Mariano), Adil Rami, Timothee Kołodziejczak, Benoit Tremoulinas - Grzegorz Krychowiak, Vicente Iborra (46' Michael Krohn-Dehli) - Vitolo, Ever Banega, Jewhen Konoplianka - Fernando Llorente (64' Ciro Immobile).
City: Joe Hart - Bacary Sagna, Nicolas Otamendi, Vincent Kompany, Aleksandar Kolarov - Fernandinho (90' Martin Demichelis), Fernando, Yaya Toure - Jesus Navas Raheem Sterling (73' Kevin De Bruyne) - Wilfried Bony (86' Fabian Delph).
Żółta kartka: Krychowiak (Sevilla).
Sędzia: Svein Oddvar Moen (Norweg).