Legia Berga, a Legia Czerczesowa

Czym się różni Legia Henninga Berga od Legii Stanisława Czerczesowa. Prezesi wicemistrzów Polski poszukują szkoleniowca, który wprowadzi klub na europejskie salony. Pytanie, czy problem leży w trenerze, czy jednak w jakości zawodników.

Minął miesiąc, odkąd Czerczesow rozpoczął pracę w Warszawie. Legioniści zaczęli mocniej trenować, powoli widać już zmiany wprowadzane przez rosyjskiego trenera. Co różni obecny styl Legii od tego, który preferował Henning Berg?

Legia Berga była bardziej wycofana. Czekała na ruch przeciwnika, aż to on pierwszy się otworzy. Obecny zespół stara się szturmować na bramkę rywala od początku meczu.

- Legia gra agresywniej pressingiem. Jest bardziej konkretna, więcej w niej emocji, pasji i szybkości. Trener Czerczesow wydobywa też nowe pokłady możliwości z zawodników dotąd nie rzucających się w oczy. Igor Lewczuk bardzo solidnie radzi sobie w obronie, a Tomasz Jodłowiec popisuje się efektownymi asystami - zauważa Maciej Murawski, były piłkarz Legii.

Rosjanin również inaczej rotuje składem niż Berg. - U Norwega ważne mecze grała praktycznie ta sama jedenastka. Czerczesow rotuje płynniej. Na przykład w meczu z Brugią posadził na ławce Guilherme i Michała Kucharczyka. Na pewno korzystnie podziałało to na zmienników. Wystąpili w ważnym meczu, dzięki czemu nie czują się graczami drugiego sortu. Wpłynie to na dobrą atmosferę w szatni. I nikt nie będzie zajechany - twierdzi Murawski.

Czerczesow pozwala swoim graczom na większą improwizację. Piłkarze Legii mogą też częściej polegać na własnej inwencji twórczej pod polem karnym rywala. - Dzięki temu gra Legii jest efektowniejsza. Schematy Berga nie były jednak takie złe. Przez dłuższy czas dawały mu wyniki. Zabrakło może większej liczby wariantów. Długie przerzuty na boki boiska i zejścia skrzydłowych do środku zrobiły się zbyt przewidywalne. W Legii pracuje się trochę na innych zasadach. Klub ma punktować i grać spektakularnie. To ma być show - uważa Murawski.

Legia się nie rozwija?

Dariusz Dziekanowski zgadza się z Murawskim w kwestii poprawy dynamiki gry, ale bardziej niż na porównaniu trenerów, skupia się na umiejętnościach piłkarzy.

- Czy tacy gracze jak Stojan Vranjes, Michał Masłowski, Aleksandar Prijović, Ivan Trickowski czy Arek Piech wnoszą coś do drużyny? Są jedynie uzupełnieniem składu, nie jego wzmocnieniem. Piech to dla mnie kompletny znak zapytania - rozkłada ręce Dziekanowski.

Bartosz Bereszyński, obrońca Legii, nie zgadza się z tezą, że piłkarze stanęli w miejscu. - Nie jesteśmy niepełnosprawni. Wiemy, co mamy robić na boisku - twierdzi. Chwali sobie również pracę z Czerczesowem. - Według trenera nie byliśmy przygotowani optymalnie. Myślę, że brakowało nam agresji, dynamiki. Treningi są mocne, ale przydatne. Mi pasują - komentuje piłkarz.

Dziekanowski pozostaje przy swoim zdaniu. Jego zdaniem klub zbyt mało wymaga od zawodników. Podaje przykład Ondreja Dudy. - Dziś gra bardzo przeciętnie. Dlaczego tak młody i perspektywiczny zawodnik wpadł w tak duży dołek? Czy Legia jest w stanie go jeszcze rozwinąć i sprawić, że inni piłkarze zaczną grać na wyższym poziomie? - zastanawia się były reprezentant Polski.

Nie tylko Duda stracił formę. Wyraźne błędy w większości meczów popełnia również Jakub Rzeźniczak. Przez kiksy kapitana wicemistrz kraju coraz częściej traci gole.

- To typ zawodnika, który o meczu myśli już przed jego rozpoczęciem, w trakcie i po zakończeniu. Jak Kuba wpadnie w spirale złych decyzji, to je powiela. Czerczesow musi oczyścić jego głowę. To wciąż bardzo dobry piłkarz, ale niech po prostu nie czyta i nie śledzi komentarzy na swój temat. Na krytykę nie ma herosów, no chyba, że ma się wszystko gdzieś. A Kuba taki nie jest - dodaje Murawski.

Przyzwyczaić do cięższej pracy

Dziekanowski sugeruje, że to w gestii klubu leży, by piłkarz po słabszym okresie wyszedł na prostą. - Za granicą na kryzys formy reaguje się bardzo szybko. Pomarańczowe światło zapala się, gdy zawodnik zaczyna spisywać się słabiej już na treningu. Wówczas rozmawia się z jego agentem lub bezpośrednio z nim. W czołowych europejskich drużynach nikt sobie nie pozwoli, by zawodnik zszedł poniżej pewnego poziomu, bo każdy jest świadomy, ile klub może wtedy stracić - tłumaczy Dziekanowski.

Murawski twierdzi z kolei, że w Polsce trenuje się zbyt lekko. - Można, a wręcz powinno się trenować ciężej. Piłkarze często nie są do tego przyzwyczajeni.
Trzeba to zmienić, bo później wyjazdy za granicę kończą się dla naszych zawodników zderzeniem ze ścianą - kończy były legionista.

Komentarze (1)
avatar
piotruspan661
7.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Była beznadzieje i beznadzieja jest. Na Polskę wystarczy, choć zapewne też nie na mistrzostwo, ale na Europę to dużo, duuuużo za mało, a dystans zamiast się zmniejszać, coraz bardziej się wydłu Czytaj całość