Z kolei dyrektor kadry, Olivier Bierhoff zdradził, że w niemieckiej szatni dominowały niepewność i strach. - Piłkarze od razu chwycili za telefony, aby zadzwonić do swoich rodzin - mówił w telewizji ARD.
Co znamienne, w piątek rano niemieccy piłkarze zostali ewakuowani z hotelu, w którym mieszkali. Ktoś bowiem zadzwonił i poinformował o podłożonej w budynku bombie. Tyle, że wtedy alarm okazał się fałszywy.
W piątek wieczorem w Paryżu doszło do serii zamachów terrorystycznych. W tym czasie na Stade de France reprezentacja Trójkolorowych grała z Niemcami. W trakcie zawodów słychać już było wybuchy, nad obiektem pojawiły się helikoptery. Po końcowym gwizdku publiczność nie opuściła stadionu, pozostała na murawie.
Liczba ofiar zamachów rośnie. Po północy było wiadomo o 60 zabitych i ponad 60 osobach ciężko rannych. Napastnicy wzięli również około 100 zakładników w hali koncertowej Bataclan.
"Po końcowym gwizdku publiczność nie opuściła stadionu, pozostała na murawie."
Ogladalem mecz a potem szybko przelaczylem na TVN24.
Kibice wychodzili ze stadionu aby p Czytaj całość