Hajto i Wałdoch żegnali legendę Schalke. 61 tysięcy widzów i wzruszający spektakl

Gerald Asamoah po raz ostatni wystąpił jako piłkarz na murawie stadionu swojego ukochanego klubu - Schalke 04. Podczas jego pożegnania na Veltins-Arena nie zapomniano o ofiarach zamachów terrorystycznych w Paryżu.

- Nigdy nie skapitulujemy przed terrorystami i dlatego postanowiliśmy, że to spotkanie się odbędzie - powiedział prezydent Schalke 04 Gelsenkirchen Clemens Toennies. Działacze niemieckiego klubu zadbali o stosowną oprawę, pojawiły się francuskie flagi, a jedną z nich trzymał Gerald Asamoah. - Ten mecz jest także dla Paryża! - oznajmił kończący karierę zawodnik.

37-latek był zawodnikiem Schalke od 1999 do 2010 roku, a w 2013 roku powrócił do klubu z Zagłębia Ruhry i do niedawna występował w drużynie rezerw. Jest prawdziwą legendą królewsko-niebieskich - w 372 oficjalnych meczach strzelił 61 goli i zaliczył 45 asyst. Dzięki świetnej postawie w Schalke przez pięć lat był podstawowym piłkarzem niemieckiej kadry (2001-2006).

W sobotę na Veltins-Arena zmierzyły się drużyny "Schalke All Stars" i "Asa Allstars". W tej pierwszej wystąpili Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto, czyli wieloletni obrońcy Schalke. Polacy mogli cieszyć się ze zwycięstwa 5:4. Asamoah zdobył jedną z bramek, a dwukrotnie na listę strzelców wpisał się jego syn, Jayden. Pojedynek obserwował z trybun Veltins-Arena komplet ponad 61 tysięcy kibiców, który był świadkiem wzruszającego spektaklu.

Oprócz Hajty i Wałdocha w pożegnaniu Asamoaha wzięli idział m.in.: Ralf Faehrmann, Marcelo Bordon, Lewan Kobiaszwili, Heiko Westermann, Olaf Thon, Alexander Baumjohann, Ebbe Sand, Kevin Kuranyi, Christoph Metzelder, Hans Sarpei, Marcell Jansen, Dieter Hecking, Derek Boateng, David Odonkor, Oliver Neuville, Mike Hanke. Trenerami byli Huub Stevens, Mirko Slomka oraz Jupp Heynckes i Rudi Voeller.

Komentarze (0)