Pierwsze koty za płoty (relacja)
Górale po raz pierwszy w przerwie zimowej stanęli w szranki na boisku z innym zespołem. Przeciwnikiem Podbeskidzia był zespół czeskiej Karwiny, która na co dzień występuje w rozgrywkach zaplecza Gambrinus Ligi. Drużyna naszych południowych sąsiadów okazała się zbyt silna na bielszczan, pokonując ekipę Podbeskidzia 3:0.
Ariel Brończyk
Na pierwszy tegoroczny sparing bielszczanie udali się do czeskiej Karviny, gdzie przyszło Góralom zmierzyć się z tamtejszym Miejskim Klubem Futbolowym. Trener Górali Marcin Brosz postanowił podzielić swoją drużynę na dwa składy, które zmieniły się w przerwie spotkania. W jedenastce bielszczan pojawiło się wiele nowych twarzy, m.in. można było dostrzec występującego ostatnio w Irlandii Jarosława Białka. Szkoleniowiec gospodarzy Leoš Kalvoda także eksperymentował ze składem. Na boisko nie wyszedł były reprezentant Czech, Sparty Praga i Baniku Ostrawa Radek Slončík, nie grał także Vladan Miloslavljev oraz były pomocnik Zagłębia Sosnowiec Herve Christian Tchami.
Gospodarze z Karwiny rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już w 3. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki tuż przed bielską bramką dopadł Tomáš Novák i pewnym strzałem pokonał wracającego z wypożyczenia golkipera Górali, Joachima Miklera. Kolejne minuty nie przynosiły większych zmian. Drużyna czeskiego drugoligowca dominowała na boisku w każdym calu, a strzały Podbeskidzia ograniczyły się w pierwszej części do jednej, nieudanej próby Krzysztofa Zaremby, który z dobrej pozycji ustrzelił bramkarza Karviny.
Dopiero po 30. minutach bielszczanie powoli przypominali sobie jak się gra w piłkę. Niestety otwarty futbol i częste rajdy pod bramkę Czechów zostały skarcone na dwie minuty przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Drużyna MFK przeprowadziła błyskawiczny kontratak. Mimo interwencji doświadczonego golkipera Łukasza Merdy, który długim wyjściem z bramki starał się zażegnać niebezpieczeństwo, piłka po dobitce Jána Juski wpadła do pustej bramki.