To efekt ataku, którego ofiarą Bartosz Kapustka padł w nocy ze środy na czwartek w krakowskim klubie nocnym "Frantic". Jeden z gości lokalu zaatakował reprezentanta Polski i choć 19-latek nie doznał poważnych obrażeń, to ma opuchniętą twarz i znalazł się poza kadrą na sobotni hit Ekstraklasy z Piastem Gliwice (2:2).
- Bartek i tak nie zagrałby od początku bez względu na tę sytuację. Z Wisłą też graliśmy bez niego, więc ciężko powiedzieć, że graliśmy osłabieni. Bartek byłby na ławce, a może w ogóle by nie wszedł - i tak chciałem mu dać odpocząć - mówi trener Jacek Zieliński.
Opiekun Pasów nie chce na razie szerzej komentować incydentu z udziałem swojego podopiecznego: - Jestem pozbawiony pełni informacji, więc nie będę opowiadał głupot i plótł trzy po trzy. Spokojnie sobie wyjaśnimy tę sprawę.
Niewykluczone, że Kapustki zabraknie w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej z Koroną Kielce i Jagiellonią Białystok.
- Tak to jest, że jak się dobrze układa, to zawsze coś takiego się wydarzy. Musimy to przełknąć. Mam nadzieję, że Bartek szybko wróci do zdrowia i jeszcze w tym roku zagra - mówi Zieliński.
Kapustka zagrał do tej pory w 16 ligowych meczach Cracovii, w których zdobył dwie bramki i zaliczył dziewięć asyst - jest najlepszym asystentem Cracovii w tym sezonie.