Arsenal gra o wszystko w Pireusie

Nie tylko Chelsea może w środę pożegnać się z Ligą Mistrzów. Inny stołeczny klub, Arsenal, zagra na gorącym terenie w Pireusie z Olympiakosem i jeśli chce awansować do 1/8 finału, musi pokonać gospodarzy, i to dwiema bramkami!

To nie jest normalny sezon dla Arsenalu Londyn. Kibice Kanonierów zdążyli się przyzwyczaić, że ich drużyna regularnie zawodzi w Premier League, ale nie ma problemów z przejściem przynajmniej fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tegoroczna jesień nie jest jednak normalna.

Sytuacja klubu odwróciła się. W angielskiej ekstraklasie piłkarze z The Emirates spisują się bardzo dobrze (2 miejsce w tabeli). Są za to o krok od odpadnięcia z Champions League już teraz, po zaledwie sześciu meczach!

W środę Arsenal zagra o wszystko. Spotkanie z Olympiakosem w Pireusie zadecyduje o ich przyszłości w tegorocznej edycji rozgrywek. Co musi się stać, aby to Anglicy zagrali na wiosnę w LM? Tu zaczynają się schody.

Przedstawmy sytuację: po pięciu kolejkach The Gunners są na trzecim miejscu w grupie F, mają 6 punktów, trzy mniej od Greków. Jeśli wygrają, zrównają się z nimi punktami. Zwykłe zwycięstwo jednak nie wystarczy. Na własnym boisku Arsenal przegrał bowiem z Olympiakosem 2:3. Teraz musi osiągnąć lepszy wynik niż ich rywale.

Nie jest to niemożliwe. W tym sezonie drużyna z Hellady doznała na własnym boisku wysokiej porażki (0:3 z Bayernem Monachium). Złe wiadomości są takie - był to jedyny przegrany mecz Olympiakosu w pucharach na własnym terenie od września... 2013 roku. Wszystkie pozostałe spotkania kończyły się ich zwycięstwami.

Na stadionie im. Georgiosa Karaiskakisa kibice gospodarzy potrafią stworzyć prawdziwe piekło. I choć Arsenal gra na co dzień przed dwukrotnie większą widownią, to atmosfera z ich stadionu nie może się równać z tym, co mogą zgotować ultrasi czerwono-białych.

I choć sytuacja Kanonierów jest w tym sezonie inna niż zazwyczaj, to jedno pozostało niezmienne. Liczba urazów i kontuzji w zespole. Przeciwko Olympiakosowi nie zagrają: Alexis Sanchez, Santi Cazorla, Jack Wilshere, Danny Welbeck, Tomas Rosicky, Mikel Arteta oraz Francis Coquelin.

Według eksperta Sky Sports Charliego Nicholasa Arsenal nie wyeliminuje Greków właśnie z powodu fatalnej sytuacji kadrowej. - Drużyna ma wielki potencjał, jednak odpadnie z Ligi Mistrzów. Kontuzje, urazy... To jest dramat - przekonuje.

Kibice liczą na Mesuta Oezila, który jest w tym sezonie w rewelacyjnej dyspozycji. Niemiecki pomocnik w samej Premier League zaliczył aż 12 asyst i być może gra lepiej, niż w swoim najlepszym okresie w Realu Madryt. Sam jednak nie wygra Arsenalowi meczu.

Drużyna Arsene'a Wengera stoi przed arcytrudnym zadaniem. Jeśli jednak gracze z The Emirates chcą udowodnić wszystkim, że są zespołem z najwyższej europejskiej półki, to jest właśnie ten moment.

Komentarze (0)