Gonzalo Castro - początki były trudne, ale ikona Bayeru już błyszczy w Borussii

Gonzalo Castro spędził w Bayerze Leverkusen aż 16 lat, a dzięki występom w macierzystym klubie trafił do reprezentacji Niemiec. Przed sezonem zapragnął nowych wyzwań i przeniósł się do Borussii Dortmund.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz
PAP / Guido Kirchner

Ikona Bayeru potrzebuje zmiany

Imię i nazwisko piłkarza nie wskazują na jego niemieckie pochodzenie. Gonzalo Castro urodził się jednak w Wuppertal, w samym sercu Nadrenii Północnej-Westfalii, jako syn Hiszpana i Niemki. Karierę rozpoczął za naszą zachodnią granicą i nigdy nie przeniósł się do zagranicznego klubu. Gdy miał 12 lat, trafił do Bayeru Leverkusen i w 2005 roku przebił się na stałe do pierwszego zespołu.

By zostać ważnym ogniwem Aptekarzy, nie potrzebował wiele czasu. W sezonie 2007/2008 opuścił tylko jeden ligowy pojedynek, a w tym okresie jego talent dostrzegł też Joachim Loew. Castro wziął udział w eliminacjach do Euro 2008, ale na pięciu występach jego rola w reprezentacji się zakończyła. Selekcjoner szybko przestał wysyłać mu powołania.

Castro nigdy nie należał do piłkarzy grających efektownie ani widowiskowo. Raczej ciężko pracował w drugiej linii, najlepiej czuł się jako defensywny pomocnik, a tacy zawodnicy rzadko trafiają na czołówki gazet. Bayer miał różne okresy, zdarzało się, że był drugą siłą w Niemczech. Bez względu na to urodzony w 1987 roku piłkarz nigdy nie stracił miejsca w "jedenastce", ewentualnie przy dużej konkurencji w środku pola był przesuwany na prawą obronę. Trenerzy się zmieniali, a Castro wciąż grał w podstawowym składzie.
Gonzalo Castro (drugi z lewej) cieszy się z gola dla Borussii Gonzalo Castro (drugi z lewej) cieszy się z gola dla Borussii
W połowie 2014 roku Rudi Voeller zapowiedział rozmowy z piłkarzem w sprawie nowego kontraktu. - Być może nadszedł czas, aby spróbować czegoś nowego - odpowiedział zawodnik i wywołał tym niemałe zaskoczenie. Wielu oczekiwało, że nigdy nie rozstanie się z macierzystym klubem. Tylko nieliczni wyobrażali go sobie w barwach innych niż czerwone.

Guardiola zainteresowany? Borussia miała małe wątpliwości

W kwietniu pojawiły się spekulacje, że po Castro chętnie sięgnie Pep Guardiola. Czy były to tylko nieuzasadnione plotki, nie wiadomo, ale Borussia Dortmund naprawdę zainteresowała się wciąż perspektywicznym piłkarzem. Bayer postawił sprawę jasno: transfer jest możliwy, ale tylko za kwotę odstępnego w wysokości 11 mln euro.

"Bild" informował w maju, że Hans-Joachim Watzke i Michael Zorc mają pewne wątpliwości, czy warto wydawać takie pieniądze na 28-latka. Działacze woleli pozyskać młodszego Johannesa Geisa, ale ten ostatecznie trafił do Schalke 04, a w drugiej połowie miesiąca Castro podpisał kontrakt z nowym klubem. Miał wypełnić lukę po kończącej karierę legendzie Borussii Dortmund, Sebastianie Kehlu.

Fatalne początki. "Przeliczyłem się z transferem"

Borussia fantastycznie zaczęła sezon. Forma wielu zawodników poszybowała w górę. Zachwycano się Matthiasem Ginterem, Ilkayem Gundoganem, Pierre-Emerickiem Aubameyangiem, Henrichem Mchitarjanem, Julianem Weiglem i to właśnie świetna postawa ostatniego z wymienionych zawodników sprawiła, że Castro musiał usiąść na ławce.

- Przeliczyłem się z transferem - mówił we wrześniu 28-latek. Nie przyznał się do popełnienia błędu, ale zdradził, iż nie spodziewał się, że zmiana klubu będzie dla niego tak trudna. - Wszystko jest dla mnie nowe i wszystko to muszę przepracować. Nadal jestem przekonany, że decyzja była właściwa, ale potrzeba czasu. Z tygodnia na tydzień będzie lepiej - tłumaczył na łamach "Bildu".

Od rezerwowego do podstawowego pomocnika

W 6. kolejce Bundesligi Castro wreszcie wskoczył do pierwszego składu. Nie został w nim na stałe, bo Gundogan, Weigl i Shinji Kagawa wciąż grali świetnie. Częściej w większym wymiarze czasowym występował w Lidze Europy. Od 10. rundy Bundesligi Tuchel nie ma już jednak żadnych wątpliwości i chętnie wystawia filigranowego pomocnika, a ten odpłaca się coraz lepszymi występami. Mówiąc krótko: rozegrał się.

W zespole Tuchela kluczem jest wymienność pozycji. Nominalnie Castro jest ustawiany w głębi pola albo też jako ofensywny pomocnik, a zwłaszcza gdy Borussia ma sporo przestrzeni w ataku, pomocnik rozwija skrzydła. Dobrze czuje się w grze kombinacyjnej na jeden kontakt, kiedy trzeba, potrafi przyśpieszyć, często prezentuje też nieszablonowe podania. Jego specjalność to wypracowywanie okazji, ale zdążył już strzelić cztery gole. Dokładnie takiej gry oczekiwano od niego przy finalizowaniu transferu.

Przez Borussię do reprezentacji?

Bayer to zespół ze ścisłej czołówki Bundesligi, ale bardziej medialna i wzbudzająca większe zainteresowanie od 2010 roku jest niewątpliwie Borussia. Z pewnością też łatwiej z tego klubu dostać się do kadry, o czym świadczą występy w zespole Loewa Erika Durma, Kevina Grosskreutza, Svena Bendera czy Marcela Schmelzera. Czy "Jogi" doceni rosnącą formę Castro w sytuacji, w której niemiecka kadra ma nie najlepszy okres? Być może doświadczenie piłkarza z 299 występami w Bundeslidze i ponad 60 w europejskich pucharach przydałoby się podczas Euro 2016.

Nim Loew rozesłał powołania na brazylijski mundial, Castro krytykował politykę selekcjonera. - Mistrzostwa świata to mój wielki cel, na który pracuję cały sezon. Nie jestem jednak marzycielem - mówił piłkarz. - Trener powinien bardziej patrzeć na występy i formę zawodników, a mniej na ich medialną pozycję - wskazywał, czym na pewno nie poprawił notowań u "Jogiego". Mimo to selekcjonerowi trudno będzie pomijać kluczowe ogniwo Borussii, o ile Castro jeszcze poprawi formę i wiosną zacznie zachwycać w Bundeslidze. A wiele wskazuje na to, że tak się stanie.

Łukasz Piszczek znowu filarem Borussii. "Nie myślałem o zmianie klubu"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×