Obecny sezon Premier League jest pełen niespodzianek. Przed rozpoczęciem rozgrywek nikt nie spodziewał się, że aktualny mistrz Chelsea wypadnie z pierwszej "10", o pozycję lidera tabeli bić się będzie Leicester City, a o tytuł króla strzelców walczyć będzie choćby Jamie Vardy. Nie mniejszą niespodzianką niż postawa snajpera Lisów jest to, co na angielskich boiskach wyprawia w tym roku Odion Ighalo.
Nigeryjczyk jest obecnie trzecim najlepszym strzelcem Premier League. W 19 meczach napastnik Watfordu strzelił aż 14 goli i już pytają o niego największe kluby na Wyspach. 26-latek przebył długą i wyboistą drogę, by znaleźć się na szczycie futbolu.
Urodził się i wychowywał w Ajegunle, gęsto zaludnionej i mającej złą opinię dzielnicy Lagos. Jego dzieciństwo było walką o przetrwanie. Razem z sześciorgiem rodzeństwa musiał mierzyć się z brakiem jedzenia, ubrań czy nawet czystej wody. W dodatku okolica była znana jako miejsce walki karteli narkotykowych.
- Było tam ciężko żyć, brakowało nam wielu rzeczy. O wszystko musieliśmy walczyć. Nie wiedzieliśmy, jaka będzie przyszłość i czy obudzimy się kolejnego dnia - przyznawał po latach niechętnie Ighalo, który nie lubi wracać do swojego dzieciństwa. Jedyną rzeczą, która pozwalała mu zapomnieć o trudnej codzienności była wtedy gra w piłkę.
Boisko, na którym kopał futbolówkę ze swoimi rówieśnikami, nazywano "Maracaną". Gdy jednak nawet tam pojawiły się narkotyki, ojciec naszego bohatera Paul zdecydował, że jego syn zapomni i futbolu i poświęci się nauce. Dopiero interwencja mamy Martiny pozwoliła mu skupić się na karierze piłkarza.
- Dziękuję Bogu za to, że mam moją mamę. To ona pracowała dniami i nocami, bym mógł kupić sobie pierwsze buty do gry w piłkę. To ona kłóciła się z ojcem, gdy ten chciał, bym rzucił futbol. Zawsze mnie wspierała i podnosiła na duchu w trudnych momentach. Wiedziała, że dzięki piłce mogę wyjechać z piekła, jakim było ghetto Ajegunle - przypomina Ighalo.
Tak też się stało. Młody chłopak najpierw kopał piłkę w klubie Prime, potem przeniósł się do większego Julius Berger, gdzie w 2006 roku wypatrzył go agent FIFA Marcelo Houseman. Wkrótce załatwił mu transfer do Europy, a konkretnie do norweskiego Lyn.
Tam nastoletni napastnik strzelił 9 bramek w 20 meczach. O Nigeryjczyku szybko zrobiło się głośno. Jego wielki talent zauważył solidny klub z Serie A, Udinese Calcio. Młody Odion przenosił się tam z nadziejami na podbicie włoskiej ligi, jednak przeżył rozczarowanie. Nie mógł odnaleźć się w tamtejszych realiach i rzadko dostawał szansę gry. Po strzeleniu jednego gola w zaledwie sześciu występach postanowiono wypożyczyć go do Granady.
W Andaluzji spędził na wypożyczeniach aż cztery lata. Początek miał doskonały - w pierwszym sezonie aż szesnaście razy wpisał się na listę strzelców. Potem było gorzej - w kolejnym trzech sezonach zdobył łącznie 17 bramek. Latem 2014 roku władze hiszpańskiego klubu nie zdecydowały się na wykupienie go z Udinese i napastnik wrócił do Włoch. Jednak tylko na chwilę.
29 lipca trafił na kolejne wypożyczenie. Tym razem na Wyspy Brytyjskie, a konkretnie do występującego w lidze The Championship Watfordu. Już po trzech miesiącach zachwyceni jego umiejętnościami działacze postanowili wykupić go definitywnie z Udinese i był to znakomity ruch.
Widząc wsparcie ze strony klubu, Ighalo grał jak natchniony. Największym jego popisem był mecz z Blackpool 24 stycznia tego roku. Do przerwy Watford przegrywał 0:2. W drugiej połowie Nigeryjczyk strzelił jednak aż cztery gole i poprowadził swój zespół do efektywnego zwycięstwa 7:2. To był pierwszy moment, gdy jego nazwisko poznała cała Anglia.
W całym sezonie zdobył aż 20 bramek i głównie dzięki niemu Szerszenie wywalczyły awans do Premier League. Jak dotąd spisują się w niej znakomicie - po 19 kolejkach zajmują bardzo wysokie, 9. miejsce. O tym, jak wielki wkład w wyniki ma Ighalo nie trzeba przypominać.
- Jest znakomity. Ruchliwy, skuteczny, ciągle sprawia zagrożenie pod bramką przeciwnika - chwali go jego kolega z reprezentacji John Obi Mikel. - To maszyna do zdobywania bramek - ocenił z kolei były gwiazdor Arsenalu Londyn i drużyny Super Orłów, Nwankwo Kanu.
Pochwał pod adresem swojego najlepszego napastnika nie szczędzi także trener Watfordu, Quique Sanchez Flores. - To nie tylko świetny piłkarz, ale też wspaniały człowiek. Ma przed sobą wielką przyszłość, mam nadzieję, że będzie chciał ją spędzić w tym klubie - wyznał hiszpański szkoleniowiec.
Ighalo nie skupia się tylko na swojej karierze. Wciąż pamięta o swoich rodzinnych stronach - chce w najbliższym czasie otworzyć sierociniec w Lagos. A najuboższym pomaga od długiego czasu.
- Robię to od kilku lat. Od czasu, gdy Bóg pomógł mi, ja pomagam dzieciom i wdowom. Nie jestem milionerem, ale mam więcej pieniędzy niż setki osób stamtąd. Chcę to wykorzystać - zapowiada Ighalo, który swoim zachowaniem poza boiskiem zyskuje jeszcze większy szacunek kibiców.
Tomasz Skrzypczyński
{"id":"","title":""}