W niedzielę Liverpool prowadzony przez Kloppa zmierzy się właśnie z ekipą z Old Trafford. 48-letni menedżer "The Reds" po odejściu z Borussii otrzymał wiele ofert pracy, ale równie wiele propozycji padło w czasie jego pracy w Niemczech. Klopp przyznał, że w kwietniu 2013 roku miał kontakt z Manchesteru United.
- Były rozmowy. Nie rozmawialiśmy za dużo, ale dla mnie to było dużo. To był wielki honor, ta cała rozmowa. Nie chciałem jednak zostawiać Borussii. To był kwiecień, środek planowania kolejnego sezonu. Myślałem, że mam tego piłkarza, tego piłkarza, a ten do nas przychodzi. Miałem to zostawić? To tak nie działa, przynajmniej nie u mnie - przyznał Klopp.
- Nie słyszałem o konkretnej ofercie, ale jeśli taka była, to bym nie mógł jej przyjąć. Najpierw musiałem dokończyć swoją pracę w Borussii, a dopiero później pomyśleć o innych rzeczach. Może to nie jest najmądrzejsza droga, ale to jest moja droga. Byłem lojalny wobec BVB, tak jak wcześniej byłem lojalny wobec Mainz - dodał.
Klopp przyznał, że sympatyzuje z Louisem van Gaalem, który w ostatnich tygodniach nie ma najlepszej prasy. - Presja, której jest poddawany, wpływa na całe życie. Wiem, że wszyscy patrzą na menedżerów i myślą: "Oni tak dobrze zarabiają". Nikt nie przejmuje się ich uczuciami. Nie jest tak, że w tej pracy codziennie świeci słońce - zakończył filozoficznie.
Prowadzony przez Juergena Kloppa Liverpool zajmuje 9. miejsce w tabeli Premier League. W przypadku zwycięstwa w niedzielnym spotkaniu Liverpool zrówna się punktami z Manchesterem United.