- Ech. Gdybym wiedział, że Piotr Zieliński zrobi takie postępy, wcześniej wykupiłbym jego kartę z Udinese. Dziś nie stać nas na niego - powiedział z żalem Fabrizio Corsi, prezydent Empoli. Wartość Polaka rośnie błyskawicznie. Według zestawienia przygotowanego przez "La Gazzettę dello sport" trzeba za niego dziś zapłacić aż 10 mln euro (12 miesięcy wcześniej był wart ledwie 2 mln euro). To efekt świetnego roku w wykonaniu pomocnika, regularnych występów w Serie A i silnego charakteru. - Kiedy klub sięgnął po Riccardo Saponarę z Milanu, niektórzy koledzy z drużyny mówili mi: "Zielu pakuj mandżur i zjeżdżaj stąd bo i tak nie będziesz grał" - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty w marcu 2015 roku. Został jednak w klubie, a trener Maurizio Sarri znalazł mu nową pozycję na boisku. To była przełomowa decyzja, która zmieniła go jako piłkarza i jesienią uczyniła jednym z liderów Empoli.
Ciao Sarri, jesteś legendą człowieku
Latem w Toskanii doszło do tąpnięcia. Do SSC Napoli odszedł maniakalny trener Sarri, któremu klub zawdzięczał grę w Serie A, a poszczególni piłkarze indywidualny rozwój. Za szkoleniowcem podążyli Elseid Hysaj i Mirko Valdifiori, do Fiorentiny wrócił utalentowany Matias Vecino, a do Juventusu najlepszy obrońca młodego pokolenia w Italii Daniele Rugani. Empoli straciło niemal wszystko, co najlepsze. Najboleśniejsze wydawało się odejście Sarriego. Trenera o kultowym statusie w Empoli, nałogowego palacza (60 papierosów dziennie), byłego bankowca, człowieka absurdalnie przesądnego i pracowitego. Piłkarze nazywali go "Mister 33" od trzydziestu trzech wariantów wykonywania stałych fragmentów gry, których ich uczył. Miał na tym punkcie obsesję i nie respektował braku posłuszeństwa. Raz przekonał się o tym Piotr Zieliński, który podczas meczu wykonał rzut wolny inaczej niż chciał trener. Ale do Polaka Sarri miał słabość. Piłkarze uważali, że jest jego synem i posiada względem niego więcej cierpliwości niż do innych. Cóż, utalentowanych zawodników lubią wszyscy trenerzy.
O tym, że nie ma ludzi niezastąpionych prezydent Empoli Fabrizio Corsi przekonywał dziennikarzy na konferencji prasowej nowego szkoleniowca. Wybór padł na Marco Giampaolo. Również nałogowego palacza (woli jednak cygara od papierosów), zwolennika komunizmu, wielkiego fana Interu Mediolan i niedoszłego trenera Juventusu. Wiosną 2009 roku po zwolnieniu Claudio Ranieriego, Giampaolo był dogadany z dyrektorem sportowym Juve. Położył się spać jako nowy szkoleniowiec bianconerich, a obudził jako trener Sieny, z którą zdobył rekordowe 44 punkty w Serie A. W Turynie noc jest długa. W jej trakcie władze klubu zmieniły zdanie i powierzyły pierwszą drużynę Ciro Ferrarze. Giampolo twierdzi, że przez cały kolejny dzień miał problemy z oddychaniem. Tak bardzo był rozgoryczony.
Żadna praca na hańbi. Zjazd na trzeci poziom
Przed przejęciem Empoli, wylądował w czyśćcu. Otrzymał propozycję z Cremonese (trzeci poziom rozgrywek) i pracował w Lega Pro bez poczucia niespełnienia. - Trener nie może wybrzydzać. Moja ambicja nie była urażona. Tylko ten klub mnie chciał, więc co miałem zrobić? - pytał retorycznie dziennikarzy. Kiedy Fabrizio Corsi przedstawił go jako nowego szkoleniowca Empoli, część kibiców w Toskanii przyjęła to z wielkim rozczarowaniem. Reakcja prezydenta klubu była natychmiastowa. - Widzę, że szybko zapomnieliście, gdzie Maurizio Sarii trenował przed przejęciem Empoli. Zaufajcie mojej intuicji - mówił Corsi. I się nie pomylił. Dziś drużyna ze Stadio Carlo Castellani jest udoskonaloną wersją "bandy Sarriego", grającą szybciej, efektowniej i skuteczniej. Na korzyść nowego trenera przemawia miejsce w tabeli (8.), liczba punktów (31) i apetyt na występy w Lidze Europy w przyszłym sezonie. To wielkie marzenie, którego w Empoli nikt głośno nie artykułuje. Powszechna przesądność to choroba po Sarrim. On nawet kolor dresu dobierał tak, by przynosił mu szczęście.
Przełom Zielińskiego. Cudowne dziecko
Giampaolo udoskonalił poszczególnych graczy. To on odpowiada za cudowne odrestaurowanie Massimo Maccarone. "Big Mac" strzelił w 20 kolejkach już 8 goli (w całym poprzednim sezonie 10), to on podporządkował drużynę Riccardo Saponarze (odtrąconemu przez Milan), a także w pełni zaufał Zielińskiemu. Polak wreszcie zdobył pierwszą bramkę w lidze, zaliczył także 4 asysty (to dało drużynie 3 zwycięstwa i 1 remis). Rozegrał aż 1541 minut na 1800 możliwych w Serie A. - Chciałbym zakończyć sezon z 5 trafieniami na koncie i 10 asystami. A później marzę o udanym występie na Mistrzostwach Europy - powiedział WP SportowymFaktom, reprezentant Polski. Piotr marzy o grze w Juventusie bądź Romie, ale latem na pewno wróci do Udinese Calcio, które dwa razy wypożyczało go do Empoli. Dziś "Zebrette" cierpią na brak kreatywnego, środkowego pomocnika, a pochodzący z Ząbkowic Śląskich, Zieliński jest idealnie skrojony na ich potrzeby.
Coraz lepiej w Toskanii radzi sobie także wypożyczony Łukasz Skorupski. Po słabym początku, imponuje równą grą i efektownymi paradami. Polak został wybrany najlepszym graczem wygranego starcia z Torino FC, bronił fenomenalnie, zwłaszcza w drugiej połowie. W tym sezonie zaliczył aż 57 udanych interwencji po strzałach rywali, w tym 19 decydujących. W najlepszej taktycznie lidze na świecie, w której defensywa jest świętością, to dobry wynik. Empoli ma dziesiątą defensywę w Serie A, choć pamiętajmy, że straciło latem czołowych graczy. Giampaolo po przeobrażeniach, musiał przeprowadzić gruntowne zmiany. Te zawsze są bolesne.
W sobotę o 20:45 na archaicznym stadionie Carlo Castellani, Empoli podejmie Milan. Piotr Zieliński stanie naprzeciw swoich ulubionych graczy: Mario Balotellego czy Kevina-Prince'a Boatenga. W poprzednim sezonie w meczu rezerw strzelił gola rossonerim bezpośrednio z rzutu wolnego. Tym razem będzie chciał to powtórzyć już w Serie A.
Mateusz Święcicki