Księża, więźniowie i "Orły Górskiego" w jednej drużynie

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Odsiadują wyroki, udzielają spowiedzi, dawniej błyszczeli na mistrzostwach świata, a w niedzielę grali do jednej bramki - dla fundacji "Olimpijczyk".

Jeżeli ksiądz mija slalomem byłych zawodników kadry Kazimierza Górskiego i mocnym strzałem z kilkunastu metrów pokonuje Zygmunta Kalinowskiego, to znak, że grał gdzieś kiedyś w piłkę. - Mam na koncie kilka meczów w starej trzeciej lidze dla Resovii Rzeszów. Trener Michał Globisz powołał mnie kiedyś do reprezentacji Polski U-16. Grali tam wówczas bracia Brożkowie i Tomasz Kuszczak. Niestety - dwa tygodnie przed zgrupowaniem złamałem nogę. Sześć miesięcy z głowy, później w piłkę nie grałem przez sześć lat. Kontuzja pomogła mi podjąć decyzję, by zostać księdzem - opowiada Przemysław Krzysztoń.

W niedzielę miał okazję strzelić kilka goli na turnieju charytatywnym w Jaśle. Fundacja "Olimpijczyk" zbierała pieniądze na sportowców znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Turniej obsadziły ciekawe drużyny z różnych środowisk. Oprócz reprezentacji księży również reprezentacja Polski Amp Futbol, "Orły Górskiego", regionalni dziennikarze, Sokół Kolbuszowa (drużyna kobieca) i więźniowie z Zakładu Karnego w Jaśle.

Mogli uciec

To przestępcy z więzienia półotwartego. Nie chcą rozmawiać, za co siedzą. Przeszłość oddzielają grubą kreską. Takim turniejem sami chcą sobie udowodnić, że jest dla nich miejsce w "normalnym" świecie. - Wiem, że mogę uciec, ale po co? W wakacje wychodzę - powiedział jeden z osadzonych. W czasie imprezy spisywali się bez zarzutu. Pilnowało ich tylko dwóch wychowawców, w tym kobieta.

- Przez działania sportowe i społeczne staramy się wykształcić u naszych podopiecznych postawy społecznie akceptowane. To podstawa naszych działań. Kontakt ze środowiskiem zewnętrznym pomaga w resocjalizacji - mówi Edyta Socha, wychowawca Zakładu Karnego w Jaśle. Najgrzeczniejsi osadzeni otrzymują różne nagrody. Na przykład wyjście grupą na basen, wykonywanie prac społecznych poza murami lub po prostu odpłatna praca w więziennej kuchni.

Kibiców na trybuny przyciągnęły dawne gwiazdy polskiej piłki: Jan Domarski, Grzegorz Lato, a także inni byli reprezentanci: Lesław Ćmikiewicz, Leszek Pisz, Zygmunt Kalinowski czy Jerzy Kraska. Obecny był również ambasador fundacji, były trener m. in. kadry i Legii Warszawa, Andrzej Strejlau.

- Gramy razem wtedy, gdy nas ktoś zaprosi na turniej. Poza tym indywidualnie, we własnym zakresie, dla zdrowia. Każdy ma swoje lata, trudno żeby traktować to inaczej. Nie możemy już biegać tak szybko, jak kiedyś, ale zabawa jest fajna - komentuje Domarski, strzelec gola w pamiętnym meczu Anglia - Polska (1:1) na Wembley w 1973 roku.

Pokaz Kleszcza

Uczestnicy byli zachwyceni kadrą Amp Futbol. To drużyna stworzona z graczy po jednostronnej amputacji kończyn. Reprezentacja zajęła na ostatnich mistrzostwach świata w Meksyku czwarte miejsce (w 2014 roku). - Wielki szacunek, że chłopaki potrafią się skrzyknąć i trenować. Widać, że wiedzą, o co chodzi na boisku. Grają z pomysłem, są dobrze zorganizowani taktycznie. Niektórzy również bardzo dobrzy technicznie - uważa Grzegorz Lato, stukrotny reprezentant Polski, dwukrotny medalista igrzysk olimpijskich (1972 i 76) i mistrzostw świata (1974 i 82).

- Takich imprez trzeba robić coraz więcej, nagłaśniać, pokazywać, mówić o tym. To pożyteczne. Od niepamiętnych czasów nie było w Jaśle tyle publiczności. Wniosek: warto - uzupełnia Domarski.

W Jaśle królowała nie tylko piłka. Technikę podnoszenia ciężarów zademonstrował Grzegorz Kleszcz, brązowy medalista mistrzostw Europy z 2001 roku w kategorii superciężkiej i trzykrotny uczestnik igrzyskach olimpijskich: w Sydney, Atenach i Pekinie. Zlicytowano również kilka cennych pamiątek: piłkę z podpisami obecnych zawodników reprezentacji Polski, jej selekcjonerów, "Orłów Górskiego", koszulkę z autografami graczy Górnika Zabrze i bilety na mecze towarzyskie kadry z Finlandią (26 marca) i Litwą (6 czerwca).

Komentarze (0)