Trudna kielecka rzeczywistość, cz. 1

Tradycją stało się, że mecze Korony rozgrywane w Kielcach poprzedzane są utworem Marka Grechuty pt. "Dni, których nie znamy". Piosenka, w telegraficznym skrócie, mówi o tym, że najważniejsze w życiu jest nie to, co dzieje się dziś ale to, co czeka człowieka w przyszłości. Kibice zmuszeni zostali pamiętać o tej prawdzie. Dla Korony obecny okres jest tym, czym dla ludzkości średniowiecze - czasem bezwładu i marazmu. Działacze w miarę możliwości starają się przywrócić Kielcom ekstraklasę, ale bez pieniędzy i właściwej koniunktury wiele zrobić się nie da.

W tym artykule dowiesz się o:

Seweryn Baryka w "Przedwiośniu" Stefana Żeromskiego roztoczył przed swoim synem wizję "szklanych domów", będących nierealnym marzeniem o pięknej i nieskazitelnej Polsce, w której ludziom żyje się dobrze i dostatnio. W Kielcach plany szybkiego powrotu do ekstraklasy i walki o najwyższe cele to równie utopijny obraz, co w powieści Żeromskiego. Awans wprawdzie jest możliwy, ale warto zadać pytanie - co dalej?

- Co się stanie, jeśli nie wejdziemy do ekstraklasy? Nic się nie stanie. Choć warto spróbować już teraz powalczyć o promocję - mówił Tadeusz Dudka niedługo po zaprzysiężeniu na nowego prezesa kieleckiego klubu. Ma on dużo trudniejsze zadanie, niż jego "kolporterowscy" poprzednicy - Wiesław Tkaczuk i Adam Żak. Ograniczone środki finansowe oraz konieczność gry w pierwszej lidze nie są dobrymi kartami przetargowymi w kontekście sprowadzania nowych zawodników. Efekt jest taki, że do Korony przyszło w bieżącym okienku pięciu nowych graczy, którym daleko do krajowej elity. O transferach na miarę Wojciecha Kowalewskiego czy chociażby Piotra Świerczewskiego należy jak najszybciej zapomnieć.

Marcin Popławski przez wiele lat reprezentował barwy Motoru Lublin. Wystarczy wejść na pierwsze lepsze forum internetowe lubińskiego zespołu, by dowiedzieć się, jak dużym uznaniem cieszył się w swoim mieście. Nie potrafił jednak przez długi okres wypłynąć na szersze wody, i choć sztab szkoleniowy kieleckiego klubu wiele sobie po nim obiecuje, ten wszechstronny zawodnik ma przed sobą jeszcze długą drogę, by zaistnieć choćby na szczeblu krajowym. Łukasz Cichos z Tura Turek strzelił w minionej rundzie 10 bramek i jest w czołówce klasyfikacji najczęściej trafiających do bramki rywala w pierwszej lidze. Pytanie jednak, kto to jest Cichos? Co osiągnął w swojej karierze? Ile razy zagrał w reprezentacji młodzieżowej? Na te pytania nie każdy kibic w Kielcach chciałby znać odpowiedź.

Podobnie jak Popławskiego wygląda sytuacja Dariusza Łatki. Wiele sezonów spędzonych w białostockiej Jagielloni pozwoliły mu stać się ważną postacią sportu regionu podlaskiego. Pomocnik ten rozegrał jednak 31 spotkań na najwyższym szczeblu rozrywkowym i wydaje się być najbardziej konkretnym wzmocnieniem kieleckiego zespołu. Nazwisko Łatki jednak nie powala nikogo i właściwie ciężko jest orzec, czy zawodnik ten istotnie pomoże Koronie w wywalczeniu awansu.

Kamil Kuzera i Dariusz Kozubek to zawodnicy, którzy grali już kiedyś w Kielcach. Temu pierwszemu, jak mawiał grecki filozof Chilon ze Sparty, "język lubił wyprzedzać myśli", przez co Kuzera niejednokrotnie wylatywał z boiska. Kozubek natomiast do Korony puka po raz trzeci. Po latach wciąż cieszy się sporym uznaniem kieleckiej społeczności. Jego sprowadzenie jest wyraźnym gestem działaczy, mającym podkreślić politykę budowania historii i tradycji klubu oraz zaznaczającym szacunek do piłkarzy, którzy dla Kielc zrobili w swojej karierze bardzo wiele.

Korona chce się wzmacniać, ale bez wątpienia wzmacnia się z myślą o bieżącym sezonie, gdyż pozyskani gracze nie dają pewności, że sprawdzą się w dalszej perspektywie w razie ewentualnego awansu do ekstraklasy. Wydaje się, że zakupy w tym oknie transferowym dobiegły końca. Do działaczy nie można mieć jednak pretensji. Czasy sielanki dawno minęły, a nowa rzeczywistość pokazuje, że zdecydowanie trudniej jest stworzyć coś z niczego, niż wszystko utracić.

W kolejnej części artykułu przyjrzymy się nie tyle pozyskanym graczom, ile tym, którzy zdecydowali się pozostać w Kielcach po karze degradacji oraz tym, którzy postanowili opuścić drużynę w tym trudnym momencie.

Komentarze (0)